czwartek, 28 lutego 2013

Prawicowość polskich fantastów




http://zakochanywroclaw.com/files/event-avatars/37/11756a101eef9c8738e446011b6f96c1-bpfull.jpgUkrywać nie ma co przed sobą, ani przed kimkolwiek z drugiej strony monitora. Tak samo w jakichkolwiek spotkaniach z rozmówcami też. Lubię fantastykę. Czytanie jej sprawia mi przyjemność, daje inny ogląd na rzeczywistość, sam uciekam myślami w nieistniejące stany ludzkiej świadomości, tworzę w głowie światy etc. Nie oznacza to wcale, że jestem schizofrenikiem, to samo tyczy się zawodowych fantastów.

W związku z dostaniem się w moje łapki dwóch książek Andrzeja Pilipiuka, poszukałem co nieco o samym autorze. Znalazłem w internecie wywiad, w którym opisuje pokrótce swoje poglądy ideologiczne: http://xiegarnia.pl/artykuly/andrzej-pilipiuk-wywiad-1/.

Można w nim znaleźć fragment dotyczący prawicowości nurtu polskiej fantastyki:
"Czy jest coś specyficznie prawicowego w fantastyce? Większość czołowych autorów związanych z tym gatunkiem ma w Polsce poglądy prawicowe. Skąd to się bierze? Może z głębokiego zainteresowania historią?


Polska fantastyka jest prawicowa „genetycznie” – w latach komuny kierunki humanistyczne były poddane potwornej presji ideologicznej. Wielu ludzi wybierało wówczas uczelnie techniczne po to, by uniknąć obróbki. Zdobywali wiedzę techniczną a jednocześnie pozostawały w nich niewyżyte ciągotki humanistyczne. Gdy zaczynali pisać, łączyli wiedzę techniczną, zainteresowania własne i bunt lub przynajmniej niechęć wobec systemu.

Młodsi pisarze wzorowali się na starszych – przejmowali wzorce, sposób pisania, spojrzenie na rzeczywistość. Nie bez znaczenia był także wpływ redaktorów, którzy w wydawnictwach zajmowali się fantastyką. Do obróbki „literatury niepoważnej” kierowano „ideologicznie niepewnych” – np. znanego działacza opozycyjnego Lecha Jęczmyka. Po trzecie wreszcie cenzura fantastykę lekceważyła, więc patrzyła na nią przez palce. Ten wpływ jest nadal odczuwalny. Ja – przedstawiciel kolejnego pokolenia, debiutowałem w 1996 roku, ale też wychowywałem się na antyutopiach Janusza A. Zajdla.

Z drugiej strony – nurt główny daje się korumpować. Dotacje na działalność, na wydawanie prasy literackiej, dotacje do wydania książek, darmowa reklama w mediach. A kto płaci, ten wymaga. Fantastyka inżynierów społecznych nie interesuje. Nikt nas nie korumpuje stypendiami, nie kupuje za czeki dołączone do nagród. Tu nie ma żadnej ochrony przed rzeczywistością. To twarda kapitalistyczna szkoła życia. Piszesz dobrze – będziesz miał na chleb. Nie umiesz pisać – wypad na śmietnik. Piszesz nudno – nikt tego nie kupi. Jesteśmy wolni. Możemy pisać co chcemy i jak chcemy."

 To samo można powiedzieć o polskim środowisku hip-hopowym. Ma wielkie grono słuchaczy, z czego większość artystów daje się zaszufladkować jako prawicowcy. Skoro się tak dzieje, można zadać sobie ogólne pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy.

Na jedno trzeba zwrócić uwagę. Oba środowiska nie dają się naginać wielkim wydawcom i mediom i starają się kreować swój własny pomysł na twórczość, bronią swoich utworów i książek. Dodatkowo media nie bardzo chcą promować właśnie tych wykonawców, jeszcze gorzej jest z wytwórniami, które potrzebują łatwej do sterowania gwiazdki, która ma grać jak jej powiedzą. Wielkie wydawnictwa chcą mieć jakiś przekaz, najchętniej wygodny do kreowania w myślących w pewien sposób mediach. Przecież lubiąca interwencjonizm i prymat bezpieczeństwa nad wolnością nie wypromuje książki o indywidualiście pokazującym, że rządy mu są niepotrzebne albo płyty wskazującej na wolność wyboru i ryzykowanie. Dlatego te dwa środowiska się nie lubią.

A skoro tak jest, musi przyjść w sukurs prawicowość pod ekonomicznym względem. By coś tworzyć i na tym zarabiać, musisz być w tym dobry. Jak nie jesteś, idąc za Pilipiukiem, wyrzucą ciebie na śmietnik. Czy jest to dobre? Na pewno wzbogaca, gdyż musisz się starać. Nie jesteś wielką gwiazdą dostającą tantiemy za pracę, która się dającym dotacje podoba. Nie strajkujesz, jak kiedyś członkowie Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze, że dostajesz za małe urzędowe pensje. Lewicowe myślenie o twórczości, pracy, życiu może i jest miłe dla słuchu. Ale jego wadą jest to, że produktywność spada, sprzedawany towar jest gorszej jakości, a środowisko leniwieje. Za to dobrze sprzedaje się w mediach, które to lubią.

Może moją wadą jest to, że nie lubię się prosić i żebrać. Może dlatego bliżej mi do prawicy pod względem ideologicznym. Nauczyłem się, że dostaję to, na co sobie zapracowałem. Wiadomo, marketingowo wszystko trzeba sprzedać, ale już w szkole, jak nie zasłużyłem na 5, nie właziłem nikomu w dupę. Brałem, co dawano i trzeba było się starać następnym razem lepiej. Kiedyś miałem problemy ze stylem, nie szedłem po dziwne zaświadczenia o problemach z pisaniem, ale usiadłem i ćwiczyłem. Dlatego teraz wychodzi mi to lepiej. Wolność i niezależność są dla mnie bardzo ważne. Internet powoduje, że fantastyka, hip-hop czy inne, niechętnie promowane medialnie i odrzucane przez wydawnicze molochy inicjatywy mają łatwą drogę do "klienta". Poprzez przejrzystość informacji w internecie musisz dbać o pewne zasady i starać się być lepszym. A to już bardzo blisko prawicowych poglądów. Nie mogę powiedzieć, że wszyscy lewicowcy to lenie, że są bez zasad. Ale samo podejście do tematu w taki sposób nie powoduje wzbogacenia oferowanych treści. Konkurencja powoduje, że stajesz się lepszy, a wynalazki, odkrycia czy innowacje witają nas szybciej i przede wszystkim taniej.

Z tego powodu, że poza dużym gronem pasjonatów fantastyka nie będzie medialna, a raczej czasami goszcząca w mediach, pewnie pozostanie prawicowa. Niech się zatem w tym koncepcie utrzymuje, a przetrwa. Bo dobrze czytać dopracowane i ciekawe książki, nawet pod pejoratywną maską krwiożerczego kapitalizmu, niż nudne i powielające nieprawdziwe stereotypy, ale będące tworzone przez ulubieńców mediów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz