piątek, 25 lutego 2011

Bo chcę więcej

Jak donosi fakt.pl(raczej traktowana mało racjonalnie gazeta przeze mnie), pani Jolanta Kwaśniewska domaga się, by pierwszym damom płacono pensje za bycie tym, kim są, tak samo jak prezydentom. Oto źródło: link

Czy to dobrze? Sama pani Jolanta mówi, że żeby być tym, kim była, zrezygnowała z pracy natychmiast po elekcji jej męża, a miała tylko dwa miesiące do zdobycia licencji. 

wtorek, 22 lutego 2011

Bożyszcz Napieralski

Jak podaje telewizja Polsat, największe zaufanie wśród Polaków ma nasz prezydent, Bronisław Komorowski. Na drugim miejscu znalazł się pan Grzegorz Napieralski, który wyprzedził Donalda Tuska i ufa mu już 51% Polaków. Ważną informacją jest fakt, że jest to sondaż przeprowadzony na grupie 1002 dorosłych Polaków, więc nie taka znowu wielka liczba, ale jest to informacja opiniotwórcza. Jaka? Że towarzyszowi Grzegorzowi należy ufać. Tyle, że nie pamiętam, by powiedziano w informacjach w Polsacie o tym, ilu było zapytanych osobników, a jest to tylko 0,000022 % naszych rodaków(choć mogę się mylić)...

sobota, 19 lutego 2011

Cenzurą go, cenzurą!

Za PRL była cenzura. Nie da się tego ukryć. Wielu ludzi, chcących przekazać nieco odmienne zdanie na temat ustroju, ze wszech miar cudownej i wspaniałej partii, Związku Radzieckiego czy religii, spotykać się musiał z cenzurą, blokowaniem tekstów czy czasem zmienianiem treści bez wiedzy autora. Można znaleźć ciekawe wiersze poetów z tego okresu, jak to pisane na opak i wspak dawały się odczytać w wersji, w jakiej autor chciał je wiedzieć, ale przekazać tego otwarcie nie mógł. Jako przykład podaję wiersz Czesława Miłosza:

Runą i w łunach spłoną pożarów,
Krzyże kościołów, krzyże ofiarne,
I w bezpowrotnym zgubi się szlaku,
Z lechickiej ziemi orzeł Polaków.

O słońce jasne wodza Stalina,
Niech słowa Twoje nigdy nie zginą,
Niech jako orłów prowadzi z gniazda,
Partia i Kremla płonąca gwiazda.

Na ziemskim globie flagi czerwone,
Będą na chwałę grały jak dzwony,
Czerwona Armia i wódz jej Stalin,
Odwiecznych wrogów obali.

Zmienisz się rychło w wielkie spaliny,
Polsko i twoje córy i syny,
Wiara i każdy krzyż na mogile,
U nóg nam legną w prochu i pyle.


przeczytajcie ten tekst jeszcze raz(jak nie wiecie o co chodzi dokładnie), tylko łącząc strofy 1 i 3 oraz 2 i 4(pierwszy wers 1 strofy i zaraz pierwszy wers 3 strofy, potem 2 wers pierwszej strofy i 2 wers 3 strofy itd.)

piątek, 18 lutego 2011

Kim jest człowiek?

Koń jaki jest każdy widzi. Nie ma tu nic zdrożnego, byliśmy młodzi, stał taki z grzywą, nie zmienił się szczególnie, choć pewnie tych z dzieciństwa już dostrzec nie będziemy mogli(zależy ile mamy lat). To samo tyczy się człowieka. Z biologicznego punktu widzenia każdy wie, kim człowiek jest. Uczymy się przecież w szkole działania naszych organów wewnętrznych, specyfiki różnic w wyglądzie różnych "ras", które wynikają z przystosowania do istniejących warunków klimatycznych etc. Jednak spojrzenie na człowieka, którym jesteśmy, na homo sapiens, nasz gatunek biologiczny jest trochę trudniejsze z perspektywy celowości jego istnienia.


środa, 16 lutego 2011

Yin i Jang(gdzie ta wolność II)

Przeglądając wiadomości dochodzące ze świata z ostatnich dni zauważyłem dwie tendencje wśród poczynań polityków, a także często wśród ludzi. Jedne ocenie mianem "tych dobrych", a drugie "tych złych". Jako, że z natury jestem optymistą, zacznę od złych, to się na przyjemniejszych rzeczach skończy, jakoś tak duch się uniesie w poczuciu radosnej ekstazy zdroworozsądkowej i może choć trochę przyćmi te różne pomysły "dla naszego dobra".

sobota, 12 lutego 2011

Uniofilia Europejska

Jakże miło jakiś czas temu się słuchało, że dzięki wejściu naszego pięknego kraju do Unii Europejskiej nasz kraj będzie nareszcie/w końcu w Europie. No i nie ma co się dziwić, bo to fakt przecież. Tak, nasz mały, afrykańsko-azjatycki przylądek u wybrzeży Ameryki Południowej w 2004 roku szczęśliwie znalazł się w Europie.

A że Europa to teraz Związek Socjalistycznych Demokracji Europej... ekhm, Unia Europejska, to i jakiekolwiek myślenie o egzystencji w Europie bez tego biurokratycznego molocha nie ma racji bytu. Ba, jak dla wygłodniałego wilka zaprzestanie myśli o zjedzeniu owieczki, tak dla możnowładców naszej kochanej mateczki Unii nie ma w ogóle miejsca na rozstanie się z tym tworem.

piątek, 11 lutego 2011

Gdzie ta wolność?

Żyjemy przecież w wolnym społeczeństwie, w którym wolno nam robić co chcemy, a wolny rynek zapewnia nam wiele wspaniałych i tanich produktów. Można swobodnie wypowiadać się na każdy temat, ograniczając się jedynie do nieużywania inwektyw w czyjąś stronę. Decydując się wchodzić na rynek pracy mogę swobodnie decydować, jak dysponować moimi pieniędzmi oraz jak długo zamierzam pracować. Ach, jakże pięknie jest żyć w wolnym społeczeństwie...

Ale czy na pewno?

środa, 9 lutego 2011

Bardzo ciekawy felieton

Rzadko mam w zwyczaju polecać coś bez jakiegoś komentarza(chyba nie zawsze słusznie, ale to dyskusja na inny temat), ale tym razem muszę zrobić wyjątek. Znalazłem na stronie pana Stanisława Michalkiewicza, którą w polecanych blogach możecie bez trudu znaleźć, bardzo ciekawy felieton dla ludzi, którzy z jakiś powodów krytykują kapitalizm. Oczywiście nie wyjaśnia on wszystkiego, ale może pokazać wielu, że ich dotychczasowy sposób myślenia był błędny. Oczywiście nie chcę nic tu zarzucać, bo miałem tylko polecać, tak więc oto link: klik klik klik.

No jakżeż to możliwe!?

Znalazłem taką oto wiadomość w internecie: klik

Jak można zauważyć, szczególną uwagę zwraca fragment wypowiedzi pani Magdaleny Kobos, pracującej w Resorcie Finansów, cytuję: "W trakcie prac nad ustawą nie mieliśmy żadnych sygnałów, że nałożenie podatku będzie miało tak negatywne skutki. Dopiero kiedy przepisy zaczęły obowiązywać, okazało się, że organizatorzy turnusów przerzucili całe koszty na rodziny osób niepełnosprawnych. Oczywiście ceny tych usług nie powinny rosnąć. Postaramy się to zmienić."

niedziela, 6 lutego 2011

Życie najwyższą wartością?

Do napisania tego tekstu skłoniły mnie ostatnie wydarzenia, jakie możemy na świecie obserwować, czyli zamieszki w Tunezji, Egipcie, możliwe są spore zmiany w Jemenie, Libii, Algierii, Jordanii, Syrii i Maroku. Jak wiadomo, nie dzieje się to bez ofiar i rannych. Tak więc czy to życie jest rzeczywiście najwyższą wartością?


czwartek, 3 lutego 2011

Małe komentarze

Sondaż TVN 
Niestety, szukałem tegoż oto sondażu w internecie, ale nie wiem, gdzież on mógł być. Jednak postaram się lekko skomentować to, co on ukazywał. Otóż był to zwyczajowy spis sympatii wyborczych, w których to PO lekko spadło, PiS zyskał, a SLD znów do góry. Niby nic ciekawego, z czym w sumie zgodzę się, bo to wiadomo, ale do tego był dodany drugi mini sondaż dla wyborców PO(nie wiem, czy reszty też), ale z bodajże 37% wyborców naszej rządzącej partii aż 58%(mogę się mylić o parę procent) chce głosować na tę partię, ponieważ nie chce rządów PiS. Oczywiście mogę się zgodzić, że jakiś to argument może być, jednak pokazuje to w głównej mierze, jak bezideowy jest ten system. Tu nie liczy się program, myśl przewodnia, chłodna ocena rządów(także z perspektywy ciągle przenoszących się polityków z jednej do drugiej partyjki), ale liczy się, by drugi nie wygrał. Ani wyborcą PiS, ani PO nie jestem, jednak te pseudoprawicowe partie ciągle na wzajemnej walce mają swoje poparcie. Nie wiem jak inni, ale ja pytając ludzi z mojego środowiska, nie znam nikogo, kto znałby ich program mimo głosowania na nie. Daleko zajedziemy? Śmiem wątpić. Jednak na tej całej walce mimo wszystko lewicowych partii zyska partia, która swojej lewicowości nie ukrywa pod przykrywką prawicy - SLD(oczywiście chodzi mi o lewicowość gospodarczą, ustrojową).

Tę partię zostawiłem sobie na smaczny koniec, by zauważyć jedną ciekawą rzecz. Telewizję oglądam przelotem, jak idę z pokoju do kuchni po coś do jedzenia i przechodzę przez pokój rodziców. Moja mama maniakalnie ogląda wszelkiego typu wiadomości i programy mające ukłuć nasze serduszka w celu zwiększenia kontroli, bo się źle dzieje(szkoda, że nie pomyślą, że większość patologii tworzy się przez te regulacje i zwiększającą się biurokrację, ale kto by się tam przyczynami zajmował. Ważna jest tkliwa tragedia, jak to źle i niedobrze, ale naprawiać to? Nie, my chcemy tylko znów ugłaskać medialnie problem, tworząc jeszcze większy). Te "horrory"(jak to mój tata trafnie określa te reportaże) pominę. Otóż SLD, jak słyszę od kilkunastu dobrych dni, w każdym sondażu zyskuje. Znów wzrost, znów wzrost, a słupki ciągle na tym samym miejscu od 14 do 19%. No, ale takie gadanie ma swój sens, ponieważ jak wszyscy usłyszą maniakalne "ciągłe wzrastanie", to pomyślą, że oni tacy dobrzy, że większość ich zaczyna chcieć. A jak nie daj Boże ta partia wygra, to już głaskanie skutków będzie regularną metodą życia gospodarczego i politycznego. Już nawet na przyczyny przestaniemy zwracać uwagę w jakichkolwiek rozważaniach. Może trochę przesadzam, ale myśl chyba jest dobrze określona. Większość ma gdzieś program i ideologię zmiany wyglądu państwa, dlatego takie medialne szopki,
nieświadome podszepty czy głoszenie fajnego hasełka, że "reszta to szans już nie ma" i nie miała ich zapewne przed startem rozważań w przekazie medialnym, to i kolejne wybory będą farsą, a rządy będą równie nieudolne i mdłe, jak wcześniejsze.

Tutaj znalazłem ciekawy reportaż z miasta Detroit: http://www.youtube.com/watch?v=Lb4ROqJWNuo&feature=related
List Doktora
 http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,88047,9022221,Jestem_baronem__Nie_chce_dluzej%20_zyc_w_sredniowieczu.html

Dość ciekawy list do przeczytania o sytuacji na uczelni we Wrocławiu. Wiem, że ów problem jest dość mocno skomplikowany, jednak jakaś mała rywalizacja o studenta mogłaby pomóc w choćby zmianie nastawienia władz. Najlepszym rozwiązaniem jest rynek i walka o studenta i jego pieniądze, jednak najpierw przed taką reformą zająłbym się odblokowaniem gospodarki, by było łatwiej się bogacić, a w rezultacie posiadać środki na opłacenie nauki na uczelniach.

Jako, że sesja praktycznie zakończona, mogę trochę odpocząć i zacząć pisać pracę licencjacką.

Moralność ubezpieczeń

Katastrofa smoleńska to teraz główny nurt życia politycznego w Polsce. Od niedawna także zamieszki w Egipcie mają spory rozdźwięk medialny, jednak w telewizji wielkich debat i skarg przeciw zabieraniu pieniędzy z OFE do ZUS-u nie ma. A ja właśnie o tej sprawie chciałem co nieco napisać.

Otóż reforma w 1999 roku spowodowała, że emerytura składać się miała z 3 filarów. Pierwszy filar to znany wcześniej ZUS, drugi to OFE, a trzeci to Pracownicze Programy Emerytalne, ubezpieczenia kapitałowe i od 2004 roku Indywidualne Konta Emerytalne. Jest to podobno reforma kapitalistyczna, choć nie wiem gdzie(poza III filarem jako tako). Dopóki ZUS i OFE będą przymusowe, kapitalistyczne to to nie będzie. Nie ukrywam jednak faktu(albo przynajmniej moich przypuszczeń), że owa reforma miała nas poprowadzić do coraz większej dobrowolności przy ubezpieczeniach. No i ja właśnie o tym dzisiaj chciałem co nieco napisać.




 

Niepokorny Stefcio

Sprawa o której piszę ma swoje źródła w dość odległej przeszłości, a w połowie ma jakieś 3 tygodnie. Nieważne jest jednak jej pochodzenie, kiedy odnosi się ona również do spraw bieżących.

Zacznę może jednak od początku. W TVP INFO, a kiedyś w TVP 3, istnieje program o nazwie "Młodzież kontra, czyli... pod ostrzałem". Zapraszani są różnoracy goście, z każdej strony sfery politycznej, ale nie tylko, bo także ekonomiści, księża, socjolodzy etc. Tytuł owego tekstu może coś sugerować, jednak ja nie zamierzam bawić się tutaj w kotka i myszkę i ukrywać nazwiska osoby, o której zamierzam napisać. Otóż ta osoba to polityk Stefan Niesiołowski.

 

Rozdwojenie jaźni?

Zazwyczaj głupio zaczynać swoją wypowiedź od podania źródła odniesienia, jednakże to właśnie chcę uczynić: http://www.emetro.pl/emetro/1,88815,8945562,To_nie_jest_kraj_dla_mlodych_rodzicow.html
To, że kryzys rodziny w naszym kraju mamy, widać od dawna. Nie potrzeba jakiś wielkich zdolności parapsychicznych, by dostrzec problemy także na Zachodzie. W raporcie możemy zobaczyć kilka głównych przyczyn takiego stanu rzeczy. Ja do mojego krótkiego rozważania wybrałem sobie dwa, no bo jak rozdwojenie tej jaźni, to i więcej by mi nie pasowało.

Kłap, kłap, kłap

Pokłapmy paszczą, kłap, kłap, kłap.

To praktycznie wszystko, jak mogę podsumować ostatnie dwa dni w telewizji. Jakież mam niewątpliwe szczęście, że przywykłem do komputera i że z niego właśnie czerpię
większość informacji. Jednak pewien pogląd mam, otóż rodziciele moi oglądają telewizję nałogowo. A że moja rodzicielka bardzo lubi oglądać wszelakie tkliwe horrory typu "Sprawa dla reportera" czy sensacyjne obrady urzędników, to coś tam wiem o tej sprawie.

 

Kilka ciekawych linków

http://www.youtube.com/watch?v=JKSNXk51_RE&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=08ubdq3waFk&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=-rW1C3V_Hy4&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=NGNlgXo3dbw

Te cztery linki dość właściwie podsumowują czym owa Platforma Obywatelska tak naprawdę jest. Ktoś może się przyczepić, że nie atakuję innych partii. Otóż SLD czy LiD(zależnie od tego, jak tam się oni nazywali) dość otwarcie przyznają, że są partią socjalistyczną, otwarcie wyznają to, że ludzie są zbyt głupi, by móc o sobie samemu decydować. PiS ostatnio samo przyznało ustami JE Kurskiego, że są partią socjaldemokratyczną, więc także nie ma czego tu rozpatrywać(może poza tym, dlaczego przy tych poglądach uważają siebie za prawicę?), PSL miało kilka ciekawych projektów, ale uznaję ich raczej za szare myszki, które dogadają się z każdym, niezależnie od poglądów.

Warto również przypomnieć, że jakiś poseł PiS(nie pamiętam nazwiska), gdy przechodził do PO powiedział, że wcale poglądów zmieniać nie musiał, by być posłem innej partii. To samo JE Radosław Sikorski, który w obu rządach ostatnich lat był ważnym ministrem, a oba rządy były sprawowane przez inne od siebie partie.

Refleksja powinna nasuwać się sama, jednakże boleć może to, że dobre imię liberalizmu zostanie zszargane rządami łżeliberałów z PO, a już słychać było czasem głosy, zwłaszcza z ust PiS, że to krwiożerczy liberalizm partii Tuska doprowadza naszą gospodarkę do spowolnienia.

Finanse publiczne z ostatnich dni

Dawno nie pisałem, ponieważ zaczyna się tzw. "gorący okres" na studiach i ilość nauki się wzmogła. Jednak mój krótki wpis zacznę od sytuacji nie w Polsce, ale troszkę dalej na zachodzie, a mianowicie od Hiszpanii.



Otóż europejscy analitycy obawiają się, że kryzys w Hiszpanii może spowodować upadek strefy Euro, bo oprocentowanie pożyczek dla Hiszpanii ostatnio znacząco rosło. Z tego też powodu hiszpański rząd wyemitował pięcioletnie obligacje o wartości 3 miliardów Euro w celu ratowania finansów publicznych. Podobno cieszyły się dużym zainteresowaniem ze strony nabywców. Można się jedynie zastanowić nad tym, czy ratowanie się przed bankructwem poprzez zwiększanie zadłużenia jest sensowne. Jak za jakiś czas w wyniku braku reform Hiszpania naprawdę stanie na skraju bankructwa, co ją uratuje? Nie od dzisiaj widać, że rządy za nic mają rosnące długi, a swoją nieefektywną polityką marnują pieniądze obywateli. W taki sposób upadek strefy Euro się oddalił, co nie jest dobrą wiadomością, jednak kiedyś to musi nastąpić. Gdyby Hiszpania musiała teraz dostać pomoc, Unia Europejska by nie podołała takiemu wyzwaniu. Należy jednak pamiętać, że to rozwiązanie problemów nie jest jednorazowe, takie działania rząd będzie musiał podjąć jeszcze kilka razy, co też może stanowić swego rodzaju zagrożenie.

Historyjka

To jest wariant historyjki biegającej po anglojęzycznej części Sieci; bardzo pouczającej.
Dziesięciu facetów poszło na piwo i rachunek dla wszystkich wyniósł 100 zł. Jak go tu sprawiedliwie pokryć? Po namyśle zdecydowali się zastosować rozwiązanie znane z działającego w Europie systemu podatkowego:


Czterech najbiedniejszych nie zapłaciło nic.
Piąty zapłacił złotówkę.
Szósty zapłacił 3 złote.
Siódmy zapłacił 7 zł.
Ósmy zapłacił 12 zł.
Dziewiąty zapłacił 18 zł.
A ostatni, najbogatszy, zapłacił 59 zł.
Jak postanowili, tak zrobili. Przychodzili do baru codziennie, zostawiali 100 złotych – i wszystko było w porządku... do momentu, w którym barman powiedział: Chłopaki! Jako stałym klientom oferuję wam zniżkę: będziecie płacić tylko 80 złotych.
Faceci ucieszyli się. Powstał jednak problem: jak podzielić nadwyżkę 20 złotych? Na początek ustalili, że czterej najbiedniejsi nadal nie płaciliby nic – ale co z resztą? Zaproponowali, by podzielić ją po równo między tych, co płacą. Wyszło po 3,33 na łebka. Ale w takim razie Piąty i Szósty jeszcze otrzymywaliby pieniądze za picie!
Barman zaproponował, że rozłoży tę obniżkę jakoś bardziej proporcjonalnie:
Piąty nie zapłacił nic.
Szósty zapłacił 2 złote.
Siódmy 5 zł.
Ósmy 9 zł.
Dziewiąty 14 zł.
A Dziesiąty 49 zł.
Zapłacili, wyszli z baru – i zaczęli liczyć: Ja otrzymałem tylko złotówkę z tych 20 – oświadczył Szósty – ale on – rzekł wskazując na Dziesiątego – zarobił na tym 10 złotych!
To prawda! – krzyknął Piąty. – Ja też zarobiłem na tym tylko złotówkę! To niesprawiedliwe, że on zarobił dziesięć razy więcej.
Dlaczego on dostał 10 złotych, a ja tylko dwa? – zawołał Siódmy. – Bogaci zabierają nam wszystko!
Czekajcie! – zawrzasnęli jednym głosem pierwsi czterej. – My nie dostaliśmy w ogóle nic! Ten system opiera się na wyzysku biedaków!
I zaczęli ochrzaniać Dziesiątego – do czego przyłączyła się reszta. Następnego wieczoru Dziesiąty nie pojawił się w barze. Więc pozostała dziewiątka zaczęła pić sama. Jednak gdy przyszło do płacenia rachunku, okazało się, że nie mają nawet na połowę. I dopiero zaczęli myśleć.
A teraz komentarz Amerykanina, który też najwyraźniej nie lubi obecnego Czerwonego Prezydenta (Tak: czerwonego! To, że jest przy tym czarny, a właściwie Brunatny – bo jest Mulatem, a nie Murzynem – nie ma większego znaczenia; nie jest głupszy niż przeciętny Czerwony, choćby i Biały socjalista). Komentarz ten brzmi:
 
I tak właśnie – chłopcy i dziewczęta, dziennikarze i uczeni profesorowie – działa nasz system podatkowy. Ludzie, którzy zarabiają najwięcej, najwięcej korzystają z redukcji podatków. Opodatkujcie ich wyżej, atakujcie za to, że są bogaci – a któregoś dnia może się okazać, że ich nie ma. Mogą pić piwo za granicą, w nieco przyjemniejszej atmosferze.
 
Ci, którzy to rozumieją, nie potrzebują dodatkowych wyjaśnień. Tym, którzy tego nie rozumieją, żadne wyjaśnienie nie pomoże.
Cóż: niektórzy Murzyni to rozumieją. Natomiast czerwoni – nie! A tak w ogóle, to w normalnych (czyli: nie socjalistycznych) krajach wszyscy płacą tyle samo za piwo – i wszyscy płacą taki sam podatek, zwany „pogłównym” czy „ryczałtowym osobistym”. Każdy rzemieślnik wie, że przejście na „ryczałt” to ogromna ulga...
I wtedy nie ma żadnego problemu, znikają wszyscy „doradcy podatkowi”, znikają potworne komplikacje z obliczaniem podatków, procesy o oszustwa podatkowe... Oraz wszelkie ogromne, związane z tym koszty.
Podatek dochodowy to – obok ubezpieczeń emerytalnych i specjalnych praw związków zawodowych – najgorszy wynalazek socjalistów.

Znalezione na http://www.uniapolitykirealnej.pl/wiadomoci/462-system-podatkowy-przy-piwie

Problem?

Życie na swoich zakrętach każdego człowieka traktuje inaczej. Można to zwalać na działanie jakiejś siły sprawczej, jak np. pech, albo zrzucać odpowiedzialność na człowieka. W coś takiego jak pech raczej nie wierzę, gdyż naprawdę 13 w piątek nie przytrafiło mi się dotąd nic złego.

Cała sprawa związana z pechem i niezadowoleniem siedzi w głowie człowieka. Wiadomo, że ludzie mają często trudne okresy, codziennie znajdzie się rzeczy, które nie wyszły, spóźniliśmy się do pracy, pies nam buty obsikał, samochód ochlapał, szef ma zły dzień i nas zrugał, partner gryzie i rzuca się na Ciebie, zrobiłeś kisiel na mleku i teraz wymiotujesz, lecący wróbel rozciął łuk brwiowy. Można wymyślać tych przyczyn mnóstwo. Obserwując Polaków dostrzegam, że zazwyczaj wtedy psioczą na cały świat, biorą przykład z ich pracodawcy i besztają innych, bo "mają pecha/zły dzień/nic im nie wychodzi". Według mnie jest to błędne rozumowanie. Wiadomo, nie będę skakał do góry, jak będę miał całe spodnie ochlapane przez błotnistą breję wyrzuconą z kałuży poprzez koła pędzącego samochodu, ale czy moralnym zachowaniem wtedy jest psuć humor innym? Myślę, że nie. A wystarczyłoby chcieć spojrzeć na swoje życie czasem przez lekko zaróżowione okulary(całkiem różowe też nie są dobrym pomysłem). Jak zrobię sobie ten kisiel na mleku, to można wyciągnąć wnioski na przyszłość, bym bardziej zwracał uwagę na to, co gdzie wsypuję.

Jak wyolbrzymiamy jakieś problemy, sytuacje niezbyt miłe/komfortowe, to czy nie moglibyśmy zrobić tego też z przyjemnościami? Czy nie można byłoby pomyśleć, że jednak nie jest tak źle, samochód mnie nie przejechał, dobiegłem na tramwaj i nie spóźnię się do pracy, w pracy miło pogadam z Edkiem/Krysią, szef wczoraj krzyczał, a dzisiaj przeprosił za swoje zachowanie, drugie śniadanie cudownie łechce nasze podniebienie, żona dała buziaka w policzek na wyjście, znajomy opowiedział dowcip, który pozwolił mi się uśmiechnąć. Można wymyślać całe chmary sytuacji, które spotykają nas każdego dnia. Czy nie można starać się ich wychwytywać i czasem powiedzieć sobie, że wcale nie jest tak źle. Inni na różnych polach życia maja gorzej. Mam problemy, ale dzięki tym kilku rzeczom mogę śmiało iść w przyszłość.

Jest takie powiedzenie w naszym kraju: "Agresja rodzi agresję". To można zaimplementować w każdą dziedzinę naszego życia. Jak kobiety oglądają inną płaczącą kobietę, wzruszają się, same szlochają nad jej losem, jak partner patrzy na nas i dotyka z pożądaniem, to czy to pożądanie nie budzi się i w nas? Dlaczego zatem niektórzy na siłę nie chcą starać się dać uśmiechu innym? Skoro ten wesoły nastrój również jest zaraźliwy(to chyba każdy może stwierdzić samemu, czy jak wchodzi w wesołe towarzystwo, to humor się poprawia), to czemu nie zarażać nim innych? Jak będziemy to robić i zachęcać się do tego, to być może któregoś dnia ktoś do nas podejdzie i rozwieje chmury trwogi zawieszone nad naszą głową?

Życie jest zbyt piękne, aby tracić je na smutek.

Małe dywagacje na przywitanie

Witam.


Przywitanie wystarczające, bo przedstawiać mnie powinno to, co mówię, piszę, głoszę. Jaki jestem, a nie za jakiego sam siebie uważam. Na początek chciałbym, poza przywitaniem się, napisać mały post/komentarz do tego, co się dzieje w naszym rządzie.