czwartek, 3 lutego 2011

Niepokorny Stefcio

Sprawa o której piszę ma swoje źródła w dość odległej przeszłości, a w połowie ma jakieś 3 tygodnie. Nieważne jest jednak jej pochodzenie, kiedy odnosi się ona również do spraw bieżących.

Zacznę może jednak od początku. W TVP INFO, a kiedyś w TVP 3, istnieje program o nazwie "Młodzież kontra, czyli... pod ostrzałem". Zapraszani są różnoracy goście, z każdej strony sfery politycznej, ale nie tylko, bo także ekonomiści, księża, socjolodzy etc. Tytuł owego tekstu może coś sugerować, jednak ja nie zamierzam bawić się tutaj w kotka i myszkę i ukrywać nazwiska osoby, o której zamierzam napisać. Otóż ta osoba to polityk Stefan Niesiołowski.

 

Nie będę tutaj dywagował nad tym, czy bardzo się zasłużył, jak działał, jakie ma przejścia życiowe itp. Chcę zwrócić uwagę na częsty ton jego wypowiedzi, gdy różni młodzi osobnicy zadają mu pytania odnośnie polityki jego partii i rządu. Tak więc, pan Stefan został zapytany 8 listopada 2009 roku, dlaczego chcą w PO zakazywać niektórych form hazardu i czemu nie chce znieść przymusowego ubezpieczenia emerytalnego, odpowiada dość znacząco, w jednym kontekście. Otóż zdaniem pana posła postępują tak, ponieważ tak działa się w całej Europie, wszędzie są takie uregulowania, to i dlaczego by nie u nas?

Kiedy obejrzałem odcinek tego samego programu wyemitowanego 9 stycznia tego roku, kiedy to pan Niesiołowski znów zagościł na łamach "Młodzieży kontra...", sytuacja polityczna i ekonomiczna trochę się zmieniła. Pomimo jednak zmiany tej sytuacji, młodzież zadawała pytanie panu Stefanowi podpierając się ostatnimi faktami, jak na przykład okropne sceny, które wydarzyły się na kolei, okradanie przyszłych emerytów z ich składek do OFE, trochę wytkniętych błędów w sprawie Ministerstwa Obrony Narodowej, czy wielkie problemy z odwoływaniem ministrów z wielce wątpliwą kompetencją do sprawowania takiego urzędu, a także propozycja, by zabraniać emerytom pracować. Nad różnie sformułowanymi odpowiedziami pana marszałka dominowało jakże znane stwierdzenie z występu ponad rok wcześniej, że przecież wszędzie na świecie tak jest!

Napomknę tylko o fakcie, że pan Niesiołowski uważa, że jego partia zrealizowała wszystkie propozycje programowe, jakie głosiła i nie ma sobie nic do zarzucenia. To pokrótce pokazało, jakim tworem tak naprawdę owa partia jest. Jedyny cel tej partii to sobie rządzić do następnych wyborów, aż dostaną reelekcję na następną kadencję. Ja wiem, że politykom PO tam w chlewiku ciepło i przytulnie, kaskę zabraną uczciwie pracującym i wytwarzającym dobra w gospodarce ludziom dostaje się jako własną pensję, ale jednak chlewik chyli się ku upadkowi. Ale co to dla polityka PO, który uważa, że w Polsce nie jest źle, a to dzięki wspaniałym rządom jego partii.

Wróćmy jednak do głównego wątku. Otóż pan poseł marszałek Stefan Niesiołowski nie uważa, żeby zmiany były potrzebne, bo wszędzie tak jest. Dodatkowo wszystkie wytykane błędy nazywa wyolbrzymianiem normalnego stanu rzeczy i sytuacją, kiedy tak naprawdę jest wszystko cacy. Być może pan poseł nie widzi, żeby jednak coś mogło działać źle. Wiadomo, optymistów na świecie potrzeba. A jak i na świecie, to i w rządzie powinni być, jednak chyba nie o taki optymizm chodzi.  Cała polityczne życie Platformy Obywatelskiej bazuje na tym, że jak gdzieś coś jest, to i nas być musi! A jak ktoś zapyta o zasadność, to przecież zasadne jest to z samej natury tego, że gdzieś tak jest. Jakiż to miód na podniebieniach wyborców Platformy, by prowadzić politykę w taki sposób, bo gdzieś tak jest. Zatem możemy się tylko cieszyć, że jak cała Europa przemianuje się na Islam i pozamyka kobiety w domach, to i my tak zrobimy, bo wszędzie tak jest, tak jest trendy! Pomijam już wypowiedzi pana Stefana(zakaz hazardu czy dobrowolność w swoim życiu), które wybitnie świadczą, jak to z tym liberalizmem w PO bywa

Na PO nigdy nie głosowałem, nie mam czego żałować. Jedyne, co mnie tak gdzieś tam w środku kuje, to fakt, że podają się oni za liberałów. Pomijając już te kłamstewka natury ideologicznej, chciałbym dojść do pewnej konkluzji. Zawsze wydawało mi się, że po to czymś rządzimy, zarządzamy, obracamy, by przynosiło jak największe zyski i się rozwijało. Wtedy nieważne jest dla nas, co kto myśli, bo chcemy naszymi własnymi działaniami spowodować, że rozwój będzie postępował szybciej. Wydaje mi się, że nasze władze, dla mnie bardzo dalekie od wolnego rynku, nie pamiętają o tym w ogóle. Rządzą, by sobie porządzić, byle jak najdłużej, byle troszkę "tłuszczyku" nabrać. No, ale czego wymagamy, kiedy to taka wspaniała, głoszona i chwalona demokracja powoduje, że nie ma sensu chęci zmiany Polski. Za 4 lata wybory, a wiadomo, przejściowo zawsze jest nieciekawie, więc się straci szansę na kolejną kadencję. Dla mnie to istne nieporozumienie logiczne, by robić coś dlatego, że ktoś inny tak robi. Tak, mości panowie posłowie zawsze z prądem, choćby zaraz mieli wpaść do wodospadu. No, ale stosując tok rozumowania pana marszałka, można tego wodospadu, nawet jak szumi już dość mocno w uszach, a i pieniście się robi na wodzie, nie zauważać. W imię wspaniałego stylu pływania z jednym zasadniczym celem - by (dalej) sobie popływać.


Aż boli, jak widzi się tyle "bo wszędzie tak jest", ale skoro wszędzie tak jest, to czemu by i nie w tym komentarzu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz