wtorek, 22 listopada 2011

Krzyż celtycki

Posta tego piszę łącząc ekspertyzę, którą znalazłem w internecie z moimi doświadczeniami empirycznymi zaczynającymi się jeszcze kilka lat temu. Jako młody chłopak byłem świadkiem, kiedy to na meczu piłki nożnej obserwator kazał zdjąć z płotu znak krzyża celtyckiego, ze względu na jego dyskryminujące znaczenie. Zacząłem się zastanawiać, kto takiego symbolu używał i co on może oznaczać. Trochę tak głupio identyfikować się z takim symbolem, jeżeli jest on zakazany. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż jeszcze wtedy w internet moje gospodarstwo domowe nie było wyposażone, więc pozostawały mi jedynie książki. Znajdowałem tam odniesienia do czasów Celtów, czy Słowian, miały one oznaczać odwagę, dla prastarych plemion - słońce, czy też harmonię świata łączącego 4 żywioły. Jak się i później dowiedziałem, tenże znak jest również dopuszczony jako symbol chrześcijański.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Przywiązanie do narodu oznacza faszyzm?

Już po raz kolejny widać, że każda inicjatywa środowisk narodowych spotyka się z oporem ze strony Antify, czyli tzw. antyfaszystów. Sama ich nazwa wskazuje na to, że skoro tak zapalczywie walczą ze środowiskami narodowymi, muszą być one tym wielkim wrogiem. A jak nazwa organizacji wskazuje, są to faszyści. No tak, to ja już rozumiem tę walkę, faszyzm trzeba tępić. Chyba za rok sam się dołączę do tejże pokojowej manifestacji, "Kolorowej Niepodległej", tylko muszę jakąś fajną pałkę znaleźć na pokojowe manifestowanie. Dodatkowo, może zjednoczę się z braćmi z Niemiec?

poniedziałek, 10 października 2011

No i po wyborach

Wybory się zakończyły. Kto wygrał - wiadomo. Czy to dobrze? Wczorajszy dzień jest nazwany świętem demokracji, najwspanialszego systemu na świecie. Każdy, oświecony i wykształcony obywatel zadecydował, kto ma za niego decydować o jego życiu. Takie moje małe przemyślenia dotyczące wyborów i ich wyników.

środa, 5 października 2011

Smaczniuteńki Wałęsa

"- Kiedy 30 lat temu spotkaliśmy się, nasza rozmowa była męska. Ja się z panem nie zgadzałem i mówiłem - my odchodzimy od komunizmu i od socjalizmu, jako związkowcy, jako ruch społeczny, a pan idzie w przeciwną stronę, pan chce wprowadzać socjalizm i uważałem, że ja mam rację. Zwyciężyliśmy my tu i mamy kapitalizm. Trzeciej drogi nie było i nie ma do dziś. Nie mieliśmy wyboru, ale kiedy już mamy ten kapitalizm, to ja zauważam, że on nie jest taki smaczny, że właściwie, gdyby była trzecia droga, to ja nie powinienem wybierać kapitalizmu, tylko nie było i nie ma i że pan upierając się przy swoich pomysłach - to wtedy pan nie miał racji, ale dziś to pan ma rację - mówił Wałęsa do laureata nagrody swego imienia."

poniedziałek, 3 października 2011

Oni pójdą na wybory

Kampania, kampania, kampania. Ogólnie telewizji w tym czasie nie oglądam, ale dzisiaj jakoś rano natrafiłem na TVN24 i pokazano reklamówkę Platformy Obywatelskiej. Zaraz potem jakaś chwytliwa informacja o bandzie chuliganów, co to w odwecie za zabicie kibica ruszyli na policję. Jeżeli zabili, należało im się, jak nie, to bezsensowna zadyma. A zaraz po tym konferencja naszego pana Donalda.

sobota, 24 września 2011

W stylu po rusku, panie Tusku

Ach. Kampania wyborcza trwa w najlepsze. Piękny to okres w życiu każdego Polaka, kiedy to partie naprawdę interesują się tym, co tam gdzieś się myśli. Wtedy słyszy, ile to dla niego taki niedoszły poseł zrobi, ile zdziała. Ustawy, projekty, zabobony, życzenia i plany z kosmosu stają się realne, kraj ma na to pieniądze, podatki można nawet obniżyć, a każdy za oddychanie może się załapać na 1000 zł pensji. No, w tym roku jakoś politycy mniej rzucają mięsem wyborczym. Chyba zdołali zauważyć, że te wszystkie obietnice są i tak nie do pokrycia, że ludzie to zobaczyli. A jak to zobaczyli, to skupią się na tym, co potrafią najlepiej, czyli rzucanie błotkiem, walka o kaskę i jakieś małe bójki słowne.

piątek, 2 września 2011

Polak brudas

Witam po długiej przerwie, w której była masa posuchy, marazmu i nicniedziejstwa na moim blogu. Zrobiłem sobie dłuższe, niż planowałem z początku, wakacje. Podczas nich rozmyślałem, jakie to ważne kwestie można poruszyć po powrocie, o czym napisać. Jednak temat podsuwany mi był pod nos przez cały wyjazd. Nie ma co prowadzić jakiejś gry słów, nerwów i nie wiadomo jeszcze czego. Tytuł posta jest podany - Polacy to (w dużej ilości) brudasy.

piątek, 17 czerwca 2011

Panie prezydencie, jakiż pan kreatywny!

Wiele się mówi o tym, jak to nasz ukochany prezydent popełnia gafy, nawet jeżeli jest pełen "bulu i nadzieji" z tego powodu. Ból odczuwa z powodu krytyki w internecie, bo już przecież ABW zaatakowało pewnego studenta za jego portal. Jednak nadzieję przywracają mu media, które wszystkie gafy skrzętnie ukrywają. I nawet wzmianki o tym, że konstytucja 3 maja była drugą w Europie nie dyskredytują go w budowaniu jego postaci jako historyka.

środa, 18 maja 2011

Zagadka - co/kto w tym kraju jest organem?

Dzisiaj nie będę zajmował się ideologicznie kwestią, jaką poruszę. Już to robiłem, zdania ogólnie nie zmieniam. Jednak pewna rzecz mnie rozbawiła, być może czytający to będą chcieli mi pomóc w rozwikłaniu tej systemowej zagadki. Jednak najpierw pokażę może do czego chcę się odnieść:
Jak widać kibice zostali zatrzymani przez policję i przewiezieni na komisariat. Można by było się jeszcze zastanawiać, że być może popełnili coś po hasłach wykrzykiwanych, jednak co innego sugerują, a nawet zdają się potwierdzać dwa fakty:

wtorek, 17 maja 2011

Listy wyborcze

Mamy maj, dokładnie 17. Wybory w październiku. Co już dzisiaj szokuje uwagę mediów? Otóż w TVN oprócz tematu głównego, prawie na wzór "wszystkie dzieci nasze są", "wszyscy księża pedofile są"(powinno być pedofilami, ale już), taka oto ważna informacja się pojawiła, że PO już układa listy i że towarzystwo Grabarczyka nie jest na pierwszych miejscach. No, tam jeszcze takie coś w TVN kochającym Tuska i jego klikę da się przeżyć. Ale jednak nie, takich informacji jest trochę więcej dzisiaj:
http://www.tvn24.pl/12690,1703396,0,1,miller-chce-byc-jedynka-gdziekolwiek,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Zawrzalo-w-lodzkiej-PO-Bedzie-wielki-transfer-do-PJN,wid,13415745,wiadomosc.html?ticaid=1c525&_ticrsn=5

poniedziałek, 9 maja 2011

Cytat nt. działań premiera

Fanem Legii nie jestem, ale na jej właśnie stronie znalazłem taki oto tekst odnoszący się do sytuacji prawnej porównanej z wypowiedzią premiera Donalda Tuska.

piątek, 6 maja 2011

Państwo bezprawia

Miałem pisać o związkowcach, wymysłach członków SLD na homo-parady, ale muszę napisać o czymś innym. Nie tak dawno napisałem co nieco o kibicach, porównując ich z resztą społeczeństwa, która wcale nie jest lepsza. Finał Pucharu Polski został okrzyknięty zadymą bandziorów, kiboli i czego jeszcze się chce. Nie przeczę, że parę osób zachowało się niestosownie, takie trzeba wyłapać, oskarżyć i kazać zapłacić za wyrządzone szkody. Dodatkowo, co by nie być gołosłownym, polecam obejrzeć film z "zadym":


czwartek, 28 kwietnia 2011

Teraz noże, czekamy na widelce i samochody

Jak udało mi się wyczytać w Metrze (artykuł internetowy tutaj: klikklik), że PiS chce przeforsować bezwzględny zakaz noszenia noży w Polsce. Jak możemy się dowiedzieć z artykułu, "z policyjnych statystyk wynika, że tylko w 2009 r. z użyciem noża i innych podobnych narzędzi zamordowano 404 osoby, a przestępcy posłużyli się nimi 3620 razy (nie wiadomo, ile razy w domu, a ile na ulicy)." Jest to, jak widać, wspaniały pomysł, spadnie szeroko rozpowszechniona przestępczość i nikt więcej nie napadnie nikogo z nożem, tak samo jak z pistoletem.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Polska hołota

Zazwyczaj wolę zajmować się tematami ekonomicznymi, czy politycznymi(co jest bardzo powiązane z ekonomią), jednak inne sprawy też są nierzadko zajmujące, zwłaszcza, gdy z nurtem politycznej poprawności się nie mogę zgodzić. Nie będę też ukrywał, że socjologia, psychologia czy ogólnie pojmowane sprawy światopoglądowe są niezmiernie ciekawe, dlatego też teraz zahaczę o sprawę, o której już raz pisałem. A o co mi chodzi? O kibiców. I tytuł nie mówi tutaj o właśnie tych istotach, ale o całym naszym narodzie, jeżeli idzie o ów temat.


niedziela, 24 kwietnia 2011

Wybiórcze lobby żydowskie

Jest taka pewna gazeta z mojego miasta. Gazetę ową kupuje mój tata, a czyta nierzadko cała rodzinka. Ów tygodnik zawiera na swoich stronach różnorakie żarty sytuacyjne, satyryczne. Jego głównym celem jest zbieranie ciekawych artykułów z przeciągu całego tygodnia i publikowania ich na swoich łamach, mają też nierzadko swoje własne wywiady czy felietony. Gazeta ta nazywa się Angora. Jakże wielkie poruszenie nastało wśród organizacji zrzeszających działaczy żydowskich, gdy w numerze z 10 kwietnia pojawiła się taka oto okładka:

niedziela, 17 kwietnia 2011

Narkotyk "brama"

Ostatnio pośród wiecznego miętolenia w mediach o katastrofie Smoleńskiej dał się jednak przebić fakt, iż posłowie na ul. Wiejskiej w Warszawie przegłosowali pozytywnie projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Efektem tych zmian jest niedoskonała próba depenalizacji posiadania niewielkiej ilości narkotyków na własny użytek. No i przed samym głosowaniem, jak i po nim dało się słyszeć i czytać różnorakie opinie na temat szkodliwości, demoralizacji, rozećpaniu społeczeństwa etc. Do samego napisania tego postu skłonił mnie jednak artykuł przejrzany w gazecie "Uważam Rze". Niestety nie spamiętałem autora owego tekstu, jednak dał się on odebrać w geście negatywnym do tej sprawy.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Wejdziesz między wrony...

Słynne polskie powiedzenie, czy przysłowie potwierdziło już nie raz, że jest aż do bólu prawdziwe. I nawet ja, osobiście starający unikać się wchodzenia w ten temat, niestety go poruszę. Mam nadzieję, po raz ostatni, choć mój mały apel i tak przeczyta pewnie mała garstka internautów. Tak więc, jak już wszedłem między nasze polskie wrony, co to kraczą ostatnio tylko o jednym, zakraczę o tym samym:

Przestańcie wreszcie krakać o tym Smoleńsku!

piątek, 8 kwietnia 2011

Szklanka do połowy pusta czy pełna?

Spacerując sobie dzisiaj do domu rozmyślałem nad optymizmem i pesymizmem. Ja siebie sam określam jako tego pierwszego. Nie inaczej mówią o mnie inni, którzy jako tako mnie znają. Pesymistów też znam i mnie czasem ciężko jest zrozumieć podejście - wiecznie na nie. Takim zawsze nie dogodzisz, zawsze coś będzie nie tak, coś może być lepiej, a nawet jak już nie ma się czego czepiać, to inni pewnie mają lepiej. No i to, że obie grupy występują w społeczeństwie wiemy. Rodzić się też zapewne będą, co może i jest dobre, bo się równoważą, jednak wolałbym mieć świat optymistów, którzy wierzą w możliwości i chcą zdobywać świat.

No, ale rozmyślania jaki kto jest chwilowo odrzucam. Idąc sobie tak pomyślałem, że jakoś do grup politycznych, światopoglądowych da się to przypisać. Mógłbym sobie zarzucić, że mieszam tu politykę, bo i bez tego bagienka to występuje. No, ale jak już ideologie zaczepiam, to się poczepiam

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Bajeczka o mrówce i koniku polnym

Oto bajeczka, którą znalazłem za pośrednictwem linku wrzuconego na pewnym portalu przez mojego znajomego. Jakby nie patrzeć, jest to bardzo na czasie;)

W imieniu takich "pokrzywdzonych" koników polnych zazwyczaj stara się walczyć lewica. Choć i na dzisiejszej scenie politycznej, podobno prawica, jak PiS czy PO też o to walczą. Dla mnie to nie żadna prawica(może tylko w konserwatywnym rozumieniu - jednak oni w większości mają wpływ na gospodarkę, choć niestety coraz bardziej i na życie osobiste). Ja dalszej części bajeczki jako tako już nie oglądam, wolę wiadomości z internetu...

niedziela, 3 kwietnia 2011

Apel zdrowego rozsądku

Zamieszczam apel autora tego tekstu na blogu wraz ze źródłem:
"Apel zdrowego rozsądku
do wszystkich Polaków - ludzi dobrej woli

Czujesz coraz większe zniechęcenie obecną sytuacją polityczno-gospodarczą Polski?
Masz coraz więcej DOSYĆ tego wszystkiego?
Czujesz, jak jesteś trybikiem w jakiejś przeraźliwej maszynerii?
Denerwuje Cię to, że nie masz absolutnie wpływu na nic, co się dzieje w tym kraju?
Nie masz czasu dla rodziny, pracujesz na okrągło, a władze rzucają Ci pod nogi kolejne kłody
i nie wiesz, jak długo to wytrzymasz?
Przeraża Cię wizja, że za kilka lat polska gospodarka i polityka może sięgnąć dna, a ludzie
mogą wyjść na ulicę? Boisz się kolejnych podwyżek, inflacji, destabilizacji, krachu, kryzysu, baniek spekulacyjnych?

Jeśli tak, przeczytaj.

środa, 30 marca 2011

Bycie rzecznikiem legalizacji

Jakiś czas temu było w TVN spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem w sprawie takiej przyjemnej pogadanki przy jadle na stole o różnorakich aspektach władzy. Jednym z poruszonych tematów była legalizacja tzw. miękkich narkotyków. Link do całego artykułu jest tutaj. Jak powiedział pan premier, nie będzie on rzecznikiem legalizacji narkotyków miękkich. A jak chcemy sobie takie rzeczy, jak "trawa" mieć legalne, to musimy zmienić premiera. To bym zrobił nie tylko z tego powodu, ale tutaj staram się podywagować nad jedną, konkretną sprawą.

wtorek, 22 marca 2011

Głód w Afryce czy choroby cywilizacyjne?

Ostatnio mam mało czasu na pisanie, jednak mam nadzieję, iż powoli się to ustatkowuje.

Na zajęciach na uczelni na przedmiocie dotyczącym komunikacji i negocjacji dostaliśmy pewne zadanie. I sam problem, na jakim chciałem się skupić nie polega na samym sposobie rozmawiania i przekonywania do swoich argumentów, ale na pewnej różnicy zdań, jaką zarejestrowałem pomiędzy mną, a moją koleżanką z grupy(danych nie podaję, ale mam nadzieję, że mimo to się nie obrazi).

Otóż naszym zadaniem było ustalenie listy priorytetów, tematów, problemów, które mamy poruszać będąc grupą ekspertów w Unii Europejskiej jako te do rozwiązania od zaraz. Nie przytoczę tutaj wszystkich punktów(było ich 14), jednak skupię się na tych dwóch, które umieściłem w tytule.

niedziela, 13 marca 2011

Idee w polityce

W dzisiejszych czasach polityka styka się z życiem codziennym prawie wszędzie. Są ustawy regulujące mnóstwo rzeczy, potrzebne są koncesje na prowadzenie różnorakich działalności gospodarczych, niektórych wręcz nie można prowadzić z jakiegoś powodu, nawet by coś zrobić w swoim domu czy na swojej działce nierzadko trzeba mieć na coś pozwolenie(jak np. dobudowanie sobie drugiego piętra). Nic więc dziwnego, że o polityce gadamy za dużo, a nawet jak chcemy się czasem od niej odciąć, to w czasie dyskusji ktoś może do niej nawiązać(czasem szukając zwady). Żyjemy także w demokracji, gdzie politycy za różne rzeczy starają się kupować wyborców, a to obiecują, a to prowokują, a to chcą zmian, a to znowu atakują obecne stany rzeczy. Często jednak przy tym wszystkim brakuje czegoś spójnego, nie ma myśli przewodniej, wspomnianej w tytule idei.

środa, 9 marca 2011

Z OFE do ZUS

Mości panie, mości panowie! Cóż za radosna chwila nas spotkała! Toż to w luksusie, w dostatku i w bogactwie przyjdzie nam zdycha... ekhm, żyć na starość! Nasi dobrotliwi możnowładcy z naszego kochanego rządu nam załatwili jakże wspaniałe wiadomości! I to w imię naszej kochanej demokracji! Och, bożyszczu Marksie, wspaniały Engelsie, kochany Leninie, cudowny Stalinie, wszechmocny Hitlerze! Jakże wspaniale żyje się nam w naszej Europie zgodnie z Waszymi założeniami, że to my, wszyscy zgodnie, wszyscy razem ku naszemu szczęściu, dzięki poświęceniu swojego życia dla dobra naszych kochanych przywódców, będziemy składać się na ZUS, oddamy co nasze, by wspólną kiesę narodową, nasz budżet, zapełnić naszymi pieniędzmi! Przecież to dla nas, to dla dzieci naszych, oddamy urzędnikom, co im należne, by nasze, dla dobra, dla dostatku podzielili dla siebie! Ups, dla nas oczywiście!

wtorek, 8 marca 2011

Rety, rety, parytety

Dzień kobiet to taki wspaniały czas, kiedy płeć piękna jest częstokroć nagradzana za swoją urodę i wdzięk kwiatami. Pewnie znajdą się takie, które tego nie lubią, mają do tego prawo, jednak te, które znam, odczuwają z tego powodu zadowolenie - mniejsze lub większe. No, ale w świecie, w którym dziwne reguły ustawowych nierówności, pod pretekstem walki o równość, występują, nie może zabraknąć miejsca na bardzo lubiane przez feministki tematy, czyli dyskryminacja i parytety.

niedziela, 6 marca 2011

O co chodzi?

Jak wyczytałem na serwisie onetu geje chcą mieć na mistrzostwa Europy swój wydzielony sektor. Jednak sama sprawa nie ima się tylko i wyłącznie meczów kadry narodowej. Otóż panowie chcieliby mieć swój osobny sektor w każdym większym mieście. Gdyby dodać do tego fakt, że nie tak dawno pewne grupy homoseksualne chciały obchodzić walentynki w innym terminie, dla siebie, to można dojść do ciekawych wniosków.

sobota, 5 marca 2011

Kamienica

W pewnym, dość dużym mieście, gdzie ludzi było nie mniej niż sporo, stała sobie nierzadko przez sąsiadów wykpiwana kamienica. Nic dziwnego w ich kpinach nie było, stoi już przeszło 20 lat, a jak ruderą była, tak w większości pozostała. Same ściany były mocno odrapane, choć ktoś stara się co chwila je odmalowywać. Jest to działanie dość bezsensowne, ponieważ wątłe podstawy ścian i odpadający tynk powodują coraz więcej bruzd, które zamalowywać z biegiem czasu dużo ciężej. Jeszcze kilka lat temu zdawało to skutek. Ale każdy właściciel kamienicy nie chciał zlikwidować zniszczeń ściany i dopiero na dobrych fundamentach pomalować mur, tylko od lat stara się zakryć ubytki. Nietrudno się domyśleć, że zaczęło to nie wystarczać, a wszyscy przechodzący patrzą nań z odrazą lub ze śmiechem nad wątłej jakości modernizacją. Zdarzają się i tacy, co blisko muru nie chcą iść, co by ich przypadkiem kawałek cegły w głowę nie uraził.

wtorek, 1 marca 2011

Aborcja

To, o czym dzisiaj chcę napisać, nie wiąże się z żadnym tematem, który wyśledziłem w mediach różnego rodzaju. Jest to pewien mały zbiór moich przemyśleń. Wiem, że nie wyczerpuje on tematu, jednak w samej konkluzji przedstawi mój pewien pogląd na ów temat, który często zdaje się być dość kontrowersyjnym. Nie ma się co dziwić, jednak warto może przejść do sedna sprawy.

piątek, 25 lutego 2011

Bo chcę więcej

Jak donosi fakt.pl(raczej traktowana mało racjonalnie gazeta przeze mnie), pani Jolanta Kwaśniewska domaga się, by pierwszym damom płacono pensje za bycie tym, kim są, tak samo jak prezydentom. Oto źródło: link

Czy to dobrze? Sama pani Jolanta mówi, że żeby być tym, kim była, zrezygnowała z pracy natychmiast po elekcji jej męża, a miała tylko dwa miesiące do zdobycia licencji. 

wtorek, 22 lutego 2011

Bożyszcz Napieralski

Jak podaje telewizja Polsat, największe zaufanie wśród Polaków ma nasz prezydent, Bronisław Komorowski. Na drugim miejscu znalazł się pan Grzegorz Napieralski, który wyprzedził Donalda Tuska i ufa mu już 51% Polaków. Ważną informacją jest fakt, że jest to sondaż przeprowadzony na grupie 1002 dorosłych Polaków, więc nie taka znowu wielka liczba, ale jest to informacja opiniotwórcza. Jaka? Że towarzyszowi Grzegorzowi należy ufać. Tyle, że nie pamiętam, by powiedziano w informacjach w Polsacie o tym, ilu było zapytanych osobników, a jest to tylko 0,000022 % naszych rodaków(choć mogę się mylić)...

sobota, 19 lutego 2011

Cenzurą go, cenzurą!

Za PRL była cenzura. Nie da się tego ukryć. Wielu ludzi, chcących przekazać nieco odmienne zdanie na temat ustroju, ze wszech miar cudownej i wspaniałej partii, Związku Radzieckiego czy religii, spotykać się musiał z cenzurą, blokowaniem tekstów czy czasem zmienianiem treści bez wiedzy autora. Można znaleźć ciekawe wiersze poetów z tego okresu, jak to pisane na opak i wspak dawały się odczytać w wersji, w jakiej autor chciał je wiedzieć, ale przekazać tego otwarcie nie mógł. Jako przykład podaję wiersz Czesława Miłosza:

Runą i w łunach spłoną pożarów,
Krzyże kościołów, krzyże ofiarne,
I w bezpowrotnym zgubi się szlaku,
Z lechickiej ziemi orzeł Polaków.

O słońce jasne wodza Stalina,
Niech słowa Twoje nigdy nie zginą,
Niech jako orłów prowadzi z gniazda,
Partia i Kremla płonąca gwiazda.

Na ziemskim globie flagi czerwone,
Będą na chwałę grały jak dzwony,
Czerwona Armia i wódz jej Stalin,
Odwiecznych wrogów obali.

Zmienisz się rychło w wielkie spaliny,
Polsko i twoje córy i syny,
Wiara i każdy krzyż na mogile,
U nóg nam legną w prochu i pyle.


przeczytajcie ten tekst jeszcze raz(jak nie wiecie o co chodzi dokładnie), tylko łącząc strofy 1 i 3 oraz 2 i 4(pierwszy wers 1 strofy i zaraz pierwszy wers 3 strofy, potem 2 wers pierwszej strofy i 2 wers 3 strofy itd.)

piątek, 18 lutego 2011

Kim jest człowiek?

Koń jaki jest każdy widzi. Nie ma tu nic zdrożnego, byliśmy młodzi, stał taki z grzywą, nie zmienił się szczególnie, choć pewnie tych z dzieciństwa już dostrzec nie będziemy mogli(zależy ile mamy lat). To samo tyczy się człowieka. Z biologicznego punktu widzenia każdy wie, kim człowiek jest. Uczymy się przecież w szkole działania naszych organów wewnętrznych, specyfiki różnic w wyglądzie różnych "ras", które wynikają z przystosowania do istniejących warunków klimatycznych etc. Jednak spojrzenie na człowieka, którym jesteśmy, na homo sapiens, nasz gatunek biologiczny jest trochę trudniejsze z perspektywy celowości jego istnienia.


środa, 16 lutego 2011

Yin i Jang(gdzie ta wolność II)

Przeglądając wiadomości dochodzące ze świata z ostatnich dni zauważyłem dwie tendencje wśród poczynań polityków, a także często wśród ludzi. Jedne ocenie mianem "tych dobrych", a drugie "tych złych". Jako, że z natury jestem optymistą, zacznę od złych, to się na przyjemniejszych rzeczach skończy, jakoś tak duch się uniesie w poczuciu radosnej ekstazy zdroworozsądkowej i może choć trochę przyćmi te różne pomysły "dla naszego dobra".

sobota, 12 lutego 2011

Uniofilia Europejska

Jakże miło jakiś czas temu się słuchało, że dzięki wejściu naszego pięknego kraju do Unii Europejskiej nasz kraj będzie nareszcie/w końcu w Europie. No i nie ma co się dziwić, bo to fakt przecież. Tak, nasz mały, afrykańsko-azjatycki przylądek u wybrzeży Ameryki Południowej w 2004 roku szczęśliwie znalazł się w Europie.

A że Europa to teraz Związek Socjalistycznych Demokracji Europej... ekhm, Unia Europejska, to i jakiekolwiek myślenie o egzystencji w Europie bez tego biurokratycznego molocha nie ma racji bytu. Ba, jak dla wygłodniałego wilka zaprzestanie myśli o zjedzeniu owieczki, tak dla możnowładców naszej kochanej mateczki Unii nie ma w ogóle miejsca na rozstanie się z tym tworem.

piątek, 11 lutego 2011

Gdzie ta wolność?

Żyjemy przecież w wolnym społeczeństwie, w którym wolno nam robić co chcemy, a wolny rynek zapewnia nam wiele wspaniałych i tanich produktów. Można swobodnie wypowiadać się na każdy temat, ograniczając się jedynie do nieużywania inwektyw w czyjąś stronę. Decydując się wchodzić na rynek pracy mogę swobodnie decydować, jak dysponować moimi pieniędzmi oraz jak długo zamierzam pracować. Ach, jakże pięknie jest żyć w wolnym społeczeństwie...

Ale czy na pewno?

środa, 9 lutego 2011

Bardzo ciekawy felieton

Rzadko mam w zwyczaju polecać coś bez jakiegoś komentarza(chyba nie zawsze słusznie, ale to dyskusja na inny temat), ale tym razem muszę zrobić wyjątek. Znalazłem na stronie pana Stanisława Michalkiewicza, którą w polecanych blogach możecie bez trudu znaleźć, bardzo ciekawy felieton dla ludzi, którzy z jakiś powodów krytykują kapitalizm. Oczywiście nie wyjaśnia on wszystkiego, ale może pokazać wielu, że ich dotychczasowy sposób myślenia był błędny. Oczywiście nie chcę nic tu zarzucać, bo miałem tylko polecać, tak więc oto link: klik klik klik.

No jakżeż to możliwe!?

Znalazłem taką oto wiadomość w internecie: klik

Jak można zauważyć, szczególną uwagę zwraca fragment wypowiedzi pani Magdaleny Kobos, pracującej w Resorcie Finansów, cytuję: "W trakcie prac nad ustawą nie mieliśmy żadnych sygnałów, że nałożenie podatku będzie miało tak negatywne skutki. Dopiero kiedy przepisy zaczęły obowiązywać, okazało się, że organizatorzy turnusów przerzucili całe koszty na rodziny osób niepełnosprawnych. Oczywiście ceny tych usług nie powinny rosnąć. Postaramy się to zmienić."

niedziela, 6 lutego 2011

Życie najwyższą wartością?

Do napisania tego tekstu skłoniły mnie ostatnie wydarzenia, jakie możemy na świecie obserwować, czyli zamieszki w Tunezji, Egipcie, możliwe są spore zmiany w Jemenie, Libii, Algierii, Jordanii, Syrii i Maroku. Jak wiadomo, nie dzieje się to bez ofiar i rannych. Tak więc czy to życie jest rzeczywiście najwyższą wartością?


czwartek, 3 lutego 2011

Małe komentarze

Sondaż TVN 
Niestety, szukałem tegoż oto sondażu w internecie, ale nie wiem, gdzież on mógł być. Jednak postaram się lekko skomentować to, co on ukazywał. Otóż był to zwyczajowy spis sympatii wyborczych, w których to PO lekko spadło, PiS zyskał, a SLD znów do góry. Niby nic ciekawego, z czym w sumie zgodzę się, bo to wiadomo, ale do tego był dodany drugi mini sondaż dla wyborców PO(nie wiem, czy reszty też), ale z bodajże 37% wyborców naszej rządzącej partii aż 58%(mogę się mylić o parę procent) chce głosować na tę partię, ponieważ nie chce rządów PiS. Oczywiście mogę się zgodzić, że jakiś to argument może być, jednak pokazuje to w głównej mierze, jak bezideowy jest ten system. Tu nie liczy się program, myśl przewodnia, chłodna ocena rządów(także z perspektywy ciągle przenoszących się polityków z jednej do drugiej partyjki), ale liczy się, by drugi nie wygrał. Ani wyborcą PiS, ani PO nie jestem, jednak te pseudoprawicowe partie ciągle na wzajemnej walce mają swoje poparcie. Nie wiem jak inni, ale ja pytając ludzi z mojego środowiska, nie znam nikogo, kto znałby ich program mimo głosowania na nie. Daleko zajedziemy? Śmiem wątpić. Jednak na tej całej walce mimo wszystko lewicowych partii zyska partia, która swojej lewicowości nie ukrywa pod przykrywką prawicy - SLD(oczywiście chodzi mi o lewicowość gospodarczą, ustrojową).

Tę partię zostawiłem sobie na smaczny koniec, by zauważyć jedną ciekawą rzecz. Telewizję oglądam przelotem, jak idę z pokoju do kuchni po coś do jedzenia i przechodzę przez pokój rodziców. Moja mama maniakalnie ogląda wszelkiego typu wiadomości i programy mające ukłuć nasze serduszka w celu zwiększenia kontroli, bo się źle dzieje(szkoda, że nie pomyślą, że większość patologii tworzy się przez te regulacje i zwiększającą się biurokrację, ale kto by się tam przyczynami zajmował. Ważna jest tkliwa tragedia, jak to źle i niedobrze, ale naprawiać to? Nie, my chcemy tylko znów ugłaskać medialnie problem, tworząc jeszcze większy). Te "horrory"(jak to mój tata trafnie określa te reportaże) pominę. Otóż SLD, jak słyszę od kilkunastu dobrych dni, w każdym sondażu zyskuje. Znów wzrost, znów wzrost, a słupki ciągle na tym samym miejscu od 14 do 19%. No, ale takie gadanie ma swój sens, ponieważ jak wszyscy usłyszą maniakalne "ciągłe wzrastanie", to pomyślą, że oni tacy dobrzy, że większość ich zaczyna chcieć. A jak nie daj Boże ta partia wygra, to już głaskanie skutków będzie regularną metodą życia gospodarczego i politycznego. Już nawet na przyczyny przestaniemy zwracać uwagę w jakichkolwiek rozważaniach. Może trochę przesadzam, ale myśl chyba jest dobrze określona. Większość ma gdzieś program i ideologię zmiany wyglądu państwa, dlatego takie medialne szopki,
nieświadome podszepty czy głoszenie fajnego hasełka, że "reszta to szans już nie ma" i nie miała ich zapewne przed startem rozważań w przekazie medialnym, to i kolejne wybory będą farsą, a rządy będą równie nieudolne i mdłe, jak wcześniejsze.

Tutaj znalazłem ciekawy reportaż z miasta Detroit: http://www.youtube.com/watch?v=Lb4ROqJWNuo&feature=related
List Doktora
 http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,88047,9022221,Jestem_baronem__Nie_chce_dluzej%20_zyc_w_sredniowieczu.html

Dość ciekawy list do przeczytania o sytuacji na uczelni we Wrocławiu. Wiem, że ów problem jest dość mocno skomplikowany, jednak jakaś mała rywalizacja o studenta mogłaby pomóc w choćby zmianie nastawienia władz. Najlepszym rozwiązaniem jest rynek i walka o studenta i jego pieniądze, jednak najpierw przed taką reformą zająłbym się odblokowaniem gospodarki, by było łatwiej się bogacić, a w rezultacie posiadać środki na opłacenie nauki na uczelniach.

Jako, że sesja praktycznie zakończona, mogę trochę odpocząć i zacząć pisać pracę licencjacką.

Moralność ubezpieczeń

Katastrofa smoleńska to teraz główny nurt życia politycznego w Polsce. Od niedawna także zamieszki w Egipcie mają spory rozdźwięk medialny, jednak w telewizji wielkich debat i skarg przeciw zabieraniu pieniędzy z OFE do ZUS-u nie ma. A ja właśnie o tej sprawie chciałem co nieco napisać.

Otóż reforma w 1999 roku spowodowała, że emerytura składać się miała z 3 filarów. Pierwszy filar to znany wcześniej ZUS, drugi to OFE, a trzeci to Pracownicze Programy Emerytalne, ubezpieczenia kapitałowe i od 2004 roku Indywidualne Konta Emerytalne. Jest to podobno reforma kapitalistyczna, choć nie wiem gdzie(poza III filarem jako tako). Dopóki ZUS i OFE będą przymusowe, kapitalistyczne to to nie będzie. Nie ukrywam jednak faktu(albo przynajmniej moich przypuszczeń), że owa reforma miała nas poprowadzić do coraz większej dobrowolności przy ubezpieczeniach. No i ja właśnie o tym dzisiaj chciałem co nieco napisać.




 

Niepokorny Stefcio

Sprawa o której piszę ma swoje źródła w dość odległej przeszłości, a w połowie ma jakieś 3 tygodnie. Nieważne jest jednak jej pochodzenie, kiedy odnosi się ona również do spraw bieżących.

Zacznę może jednak od początku. W TVP INFO, a kiedyś w TVP 3, istnieje program o nazwie "Młodzież kontra, czyli... pod ostrzałem". Zapraszani są różnoracy goście, z każdej strony sfery politycznej, ale nie tylko, bo także ekonomiści, księża, socjolodzy etc. Tytuł owego tekstu może coś sugerować, jednak ja nie zamierzam bawić się tutaj w kotka i myszkę i ukrywać nazwiska osoby, o której zamierzam napisać. Otóż ta osoba to polityk Stefan Niesiołowski.

 

Rozdwojenie jaźni?

Zazwyczaj głupio zaczynać swoją wypowiedź od podania źródła odniesienia, jednakże to właśnie chcę uczynić: http://www.emetro.pl/emetro/1,88815,8945562,To_nie_jest_kraj_dla_mlodych_rodzicow.html
To, że kryzys rodziny w naszym kraju mamy, widać od dawna. Nie potrzeba jakiś wielkich zdolności parapsychicznych, by dostrzec problemy także na Zachodzie. W raporcie możemy zobaczyć kilka głównych przyczyn takiego stanu rzeczy. Ja do mojego krótkiego rozważania wybrałem sobie dwa, no bo jak rozdwojenie tej jaźni, to i więcej by mi nie pasowało.

Kłap, kłap, kłap

Pokłapmy paszczą, kłap, kłap, kłap.

To praktycznie wszystko, jak mogę podsumować ostatnie dwa dni w telewizji. Jakież mam niewątpliwe szczęście, że przywykłem do komputera i że z niego właśnie czerpię
większość informacji. Jednak pewien pogląd mam, otóż rodziciele moi oglądają telewizję nałogowo. A że moja rodzicielka bardzo lubi oglądać wszelakie tkliwe horrory typu "Sprawa dla reportera" czy sensacyjne obrady urzędników, to coś tam wiem o tej sprawie.

 

Kilka ciekawych linków

http://www.youtube.com/watch?v=JKSNXk51_RE&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=08ubdq3waFk&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=-rW1C3V_Hy4&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=NGNlgXo3dbw

Te cztery linki dość właściwie podsumowują czym owa Platforma Obywatelska tak naprawdę jest. Ktoś może się przyczepić, że nie atakuję innych partii. Otóż SLD czy LiD(zależnie od tego, jak tam się oni nazywali) dość otwarcie przyznają, że są partią socjalistyczną, otwarcie wyznają to, że ludzie są zbyt głupi, by móc o sobie samemu decydować. PiS ostatnio samo przyznało ustami JE Kurskiego, że są partią socjaldemokratyczną, więc także nie ma czego tu rozpatrywać(może poza tym, dlaczego przy tych poglądach uważają siebie za prawicę?), PSL miało kilka ciekawych projektów, ale uznaję ich raczej za szare myszki, które dogadają się z każdym, niezależnie od poglądów.

Warto również przypomnieć, że jakiś poseł PiS(nie pamiętam nazwiska), gdy przechodził do PO powiedział, że wcale poglądów zmieniać nie musiał, by być posłem innej partii. To samo JE Radosław Sikorski, który w obu rządach ostatnich lat był ważnym ministrem, a oba rządy były sprawowane przez inne od siebie partie.

Refleksja powinna nasuwać się sama, jednakże boleć może to, że dobre imię liberalizmu zostanie zszargane rządami łżeliberałów z PO, a już słychać było czasem głosy, zwłaszcza z ust PiS, że to krwiożerczy liberalizm partii Tuska doprowadza naszą gospodarkę do spowolnienia.

Finanse publiczne z ostatnich dni

Dawno nie pisałem, ponieważ zaczyna się tzw. "gorący okres" na studiach i ilość nauki się wzmogła. Jednak mój krótki wpis zacznę od sytuacji nie w Polsce, ale troszkę dalej na zachodzie, a mianowicie od Hiszpanii.



Otóż europejscy analitycy obawiają się, że kryzys w Hiszpanii może spowodować upadek strefy Euro, bo oprocentowanie pożyczek dla Hiszpanii ostatnio znacząco rosło. Z tego też powodu hiszpański rząd wyemitował pięcioletnie obligacje o wartości 3 miliardów Euro w celu ratowania finansów publicznych. Podobno cieszyły się dużym zainteresowaniem ze strony nabywców. Można się jedynie zastanowić nad tym, czy ratowanie się przed bankructwem poprzez zwiększanie zadłużenia jest sensowne. Jak za jakiś czas w wyniku braku reform Hiszpania naprawdę stanie na skraju bankructwa, co ją uratuje? Nie od dzisiaj widać, że rządy za nic mają rosnące długi, a swoją nieefektywną polityką marnują pieniądze obywateli. W taki sposób upadek strefy Euro się oddalił, co nie jest dobrą wiadomością, jednak kiedyś to musi nastąpić. Gdyby Hiszpania musiała teraz dostać pomoc, Unia Europejska by nie podołała takiemu wyzwaniu. Należy jednak pamiętać, że to rozwiązanie problemów nie jest jednorazowe, takie działania rząd będzie musiał podjąć jeszcze kilka razy, co też może stanowić swego rodzaju zagrożenie.

Historyjka

To jest wariant historyjki biegającej po anglojęzycznej części Sieci; bardzo pouczającej.
Dziesięciu facetów poszło na piwo i rachunek dla wszystkich wyniósł 100 zł. Jak go tu sprawiedliwie pokryć? Po namyśle zdecydowali się zastosować rozwiązanie znane z działającego w Europie systemu podatkowego:


Czterech najbiedniejszych nie zapłaciło nic.
Piąty zapłacił złotówkę.
Szósty zapłacił 3 złote.
Siódmy zapłacił 7 zł.
Ósmy zapłacił 12 zł.
Dziewiąty zapłacił 18 zł.
A ostatni, najbogatszy, zapłacił 59 zł.
Jak postanowili, tak zrobili. Przychodzili do baru codziennie, zostawiali 100 złotych – i wszystko było w porządku... do momentu, w którym barman powiedział: Chłopaki! Jako stałym klientom oferuję wam zniżkę: będziecie płacić tylko 80 złotych.
Faceci ucieszyli się. Powstał jednak problem: jak podzielić nadwyżkę 20 złotych? Na początek ustalili, że czterej najbiedniejsi nadal nie płaciliby nic – ale co z resztą? Zaproponowali, by podzielić ją po równo między tych, co płacą. Wyszło po 3,33 na łebka. Ale w takim razie Piąty i Szósty jeszcze otrzymywaliby pieniądze za picie!
Barman zaproponował, że rozłoży tę obniżkę jakoś bardziej proporcjonalnie:
Piąty nie zapłacił nic.
Szósty zapłacił 2 złote.
Siódmy 5 zł.
Ósmy 9 zł.
Dziewiąty 14 zł.
A Dziesiąty 49 zł.
Zapłacili, wyszli z baru – i zaczęli liczyć: Ja otrzymałem tylko złotówkę z tych 20 – oświadczył Szósty – ale on – rzekł wskazując na Dziesiątego – zarobił na tym 10 złotych!
To prawda! – krzyknął Piąty. – Ja też zarobiłem na tym tylko złotówkę! To niesprawiedliwe, że on zarobił dziesięć razy więcej.
Dlaczego on dostał 10 złotych, a ja tylko dwa? – zawołał Siódmy. – Bogaci zabierają nam wszystko!
Czekajcie! – zawrzasnęli jednym głosem pierwsi czterej. – My nie dostaliśmy w ogóle nic! Ten system opiera się na wyzysku biedaków!
I zaczęli ochrzaniać Dziesiątego – do czego przyłączyła się reszta. Następnego wieczoru Dziesiąty nie pojawił się w barze. Więc pozostała dziewiątka zaczęła pić sama. Jednak gdy przyszło do płacenia rachunku, okazało się, że nie mają nawet na połowę. I dopiero zaczęli myśleć.
A teraz komentarz Amerykanina, który też najwyraźniej nie lubi obecnego Czerwonego Prezydenta (Tak: czerwonego! To, że jest przy tym czarny, a właściwie Brunatny – bo jest Mulatem, a nie Murzynem – nie ma większego znaczenia; nie jest głupszy niż przeciętny Czerwony, choćby i Biały socjalista). Komentarz ten brzmi:
 
I tak właśnie – chłopcy i dziewczęta, dziennikarze i uczeni profesorowie – działa nasz system podatkowy. Ludzie, którzy zarabiają najwięcej, najwięcej korzystają z redukcji podatków. Opodatkujcie ich wyżej, atakujcie za to, że są bogaci – a któregoś dnia może się okazać, że ich nie ma. Mogą pić piwo za granicą, w nieco przyjemniejszej atmosferze.
 
Ci, którzy to rozumieją, nie potrzebują dodatkowych wyjaśnień. Tym, którzy tego nie rozumieją, żadne wyjaśnienie nie pomoże.
Cóż: niektórzy Murzyni to rozumieją. Natomiast czerwoni – nie! A tak w ogóle, to w normalnych (czyli: nie socjalistycznych) krajach wszyscy płacą tyle samo za piwo – i wszyscy płacą taki sam podatek, zwany „pogłównym” czy „ryczałtowym osobistym”. Każdy rzemieślnik wie, że przejście na „ryczałt” to ogromna ulga...
I wtedy nie ma żadnego problemu, znikają wszyscy „doradcy podatkowi”, znikają potworne komplikacje z obliczaniem podatków, procesy o oszustwa podatkowe... Oraz wszelkie ogromne, związane z tym koszty.
Podatek dochodowy to – obok ubezpieczeń emerytalnych i specjalnych praw związków zawodowych – najgorszy wynalazek socjalistów.

Znalezione na http://www.uniapolitykirealnej.pl/wiadomoci/462-system-podatkowy-przy-piwie

Problem?

Życie na swoich zakrętach każdego człowieka traktuje inaczej. Można to zwalać na działanie jakiejś siły sprawczej, jak np. pech, albo zrzucać odpowiedzialność na człowieka. W coś takiego jak pech raczej nie wierzę, gdyż naprawdę 13 w piątek nie przytrafiło mi się dotąd nic złego.

Cała sprawa związana z pechem i niezadowoleniem siedzi w głowie człowieka. Wiadomo, że ludzie mają często trudne okresy, codziennie znajdzie się rzeczy, które nie wyszły, spóźniliśmy się do pracy, pies nam buty obsikał, samochód ochlapał, szef ma zły dzień i nas zrugał, partner gryzie i rzuca się na Ciebie, zrobiłeś kisiel na mleku i teraz wymiotujesz, lecący wróbel rozciął łuk brwiowy. Można wymyślać tych przyczyn mnóstwo. Obserwując Polaków dostrzegam, że zazwyczaj wtedy psioczą na cały świat, biorą przykład z ich pracodawcy i besztają innych, bo "mają pecha/zły dzień/nic im nie wychodzi". Według mnie jest to błędne rozumowanie. Wiadomo, nie będę skakał do góry, jak będę miał całe spodnie ochlapane przez błotnistą breję wyrzuconą z kałuży poprzez koła pędzącego samochodu, ale czy moralnym zachowaniem wtedy jest psuć humor innym? Myślę, że nie. A wystarczyłoby chcieć spojrzeć na swoje życie czasem przez lekko zaróżowione okulary(całkiem różowe też nie są dobrym pomysłem). Jak zrobię sobie ten kisiel na mleku, to można wyciągnąć wnioski na przyszłość, bym bardziej zwracał uwagę na to, co gdzie wsypuję.

Jak wyolbrzymiamy jakieś problemy, sytuacje niezbyt miłe/komfortowe, to czy nie moglibyśmy zrobić tego też z przyjemnościami? Czy nie można byłoby pomyśleć, że jednak nie jest tak źle, samochód mnie nie przejechał, dobiegłem na tramwaj i nie spóźnię się do pracy, w pracy miło pogadam z Edkiem/Krysią, szef wczoraj krzyczał, a dzisiaj przeprosił za swoje zachowanie, drugie śniadanie cudownie łechce nasze podniebienie, żona dała buziaka w policzek na wyjście, znajomy opowiedział dowcip, który pozwolił mi się uśmiechnąć. Można wymyślać całe chmary sytuacji, które spotykają nas każdego dnia. Czy nie można starać się ich wychwytywać i czasem powiedzieć sobie, że wcale nie jest tak źle. Inni na różnych polach życia maja gorzej. Mam problemy, ale dzięki tym kilku rzeczom mogę śmiało iść w przyszłość.

Jest takie powiedzenie w naszym kraju: "Agresja rodzi agresję". To można zaimplementować w każdą dziedzinę naszego życia. Jak kobiety oglądają inną płaczącą kobietę, wzruszają się, same szlochają nad jej losem, jak partner patrzy na nas i dotyka z pożądaniem, to czy to pożądanie nie budzi się i w nas? Dlaczego zatem niektórzy na siłę nie chcą starać się dać uśmiechu innym? Skoro ten wesoły nastrój również jest zaraźliwy(to chyba każdy może stwierdzić samemu, czy jak wchodzi w wesołe towarzystwo, to humor się poprawia), to czemu nie zarażać nim innych? Jak będziemy to robić i zachęcać się do tego, to być może któregoś dnia ktoś do nas podejdzie i rozwieje chmury trwogi zawieszone nad naszą głową?

Życie jest zbyt piękne, aby tracić je na smutek.

Małe dywagacje na przywitanie

Witam.


Przywitanie wystarczające, bo przedstawiać mnie powinno to, co mówię, piszę, głoszę. Jaki jestem, a nie za jakiego sam siebie uważam. Na początek chciałbym, poza przywitaniem się, napisać mały post/komentarz do tego, co się dzieje w naszym rządzie.