sobota, 24 września 2011

W stylu po rusku, panie Tusku

Ach. Kampania wyborcza trwa w najlepsze. Piękny to okres w życiu każdego Polaka, kiedy to partie naprawdę interesują się tym, co tam gdzieś się myśli. Wtedy słyszy, ile to dla niego taki niedoszły poseł zrobi, ile zdziała. Ustawy, projekty, zabobony, życzenia i plany z kosmosu stają się realne, kraj ma na to pieniądze, podatki można nawet obniżyć, a każdy za oddychanie może się załapać na 1000 zł pensji. No, w tym roku jakoś politycy mniej rzucają mięsem wyborczym. Chyba zdołali zauważyć, że te wszystkie obietnice są i tak nie do pokrycia, że ludzie to zobaczyli. A jak to zobaczyli, to skupią się na tym, co potrafią najlepiej, czyli rzucanie błotkiem, walka o kaskę i jakieś małe bójki słowne.

O właśnie, kaska jest bardzo ważna. W końcu poseł zarabia nie takie małe pieniądze, nie wytwarza w gospodarce nic pożytecznego, nie powoduje zapełnienia półek w sklepach pożywieniem i produktami przemysłowymi, ale kasiorka pędzi na konto, aż miło. A że dlatego tak miło, to i trzeba te półtora miesiąca pokazać, jakie to ma się piękne intencje.

Nasz premier w sprawach rządzenia jest marny. Można rzec nawet, że kalarepa ma bardziej trwałe poglądy, niż on, bo nigdy ich nie zmienia. Ale za to jedno mu idzie wspaniale. Jest mistrzem pijaru. Gdyby to on miał być zadającym pytania w "1 z 10", to program miałby lepszą oglądalność niż "Milionerzy". W PO sami się nawet nazywają, że są partią populistyczną, w końcu idą za głosem tłumu. Zrobią to, czego zachce większość. W końcu pieniążki podatników spożytkowane na sondaże są bardzo ważne, przynajmniej wiemy jak lizać dupki społeczeństwu.

Gdy czasem widzi się przekaz z działalności premiera Putina w Rosji, jak jeździł po najmniejszych nawet wioskach, pytał ludzi o to, jak się żyje, jak zmieniać ich nędzny świat w coś pięknego, to aż się łezka w oku kręci, jak można wspaniale manipulować ludem. Przykład bierze też i nasz Donald. W końcu armię mamy gorszą niż Rosja, to nie będziemy się wygłupiać, nowobogackich mniej, to też nie będzie uderzał w Forbes'a, ale za to w mocy PR można się przebić. Tak więc Donald w swoim Kacz-mobilu jeździ po Polsce i wszystkich uspokaja, że to się buduje, że powstaje, że jest lepiej, więcej, ładniej. Że on popełnił błędy, ale co tam błędy, zobaczcie nędzny ludu, możecie dotknąć, usłyszeć, zobaczyć swojego bożyszcza narodów, dostrzec ile dla was i waszych pieniążków robi. Ile ludzi znów pójdzie za nim? Pewnie sporo, bo to przecież wspaniale, że odwiedził nas sam Donald Tusk! Przecież nie trzeba w sejmie dokończyć kadencji i nawet wtedy myśleć o poprawie stanu kraju. Trzeba pokazać ludziom, jak niegdyś królowie czy przywódcy wielkich światowych tyranii, że król/Führer/premier żyje i dba o Polaka.

Pomysłu na kryzys, który powoli nadciąga, nie ma. Przecież głoszone są jedynie zmiany kosmetyczne, diametralnych różnic nie będzie. Dlatego też trzeba jakoś zaskarbić sobie dotacj... ekhm, głosy wyborców. No to czekam na dalsze emocjonujące granie tragediami Polaków w telewizji, by pokazać Donalda jako supernianię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz