piątek, 11 lutego 2011

Gdzie ta wolność?

Żyjemy przecież w wolnym społeczeństwie, w którym wolno nam robić co chcemy, a wolny rynek zapewnia nam wiele wspaniałych i tanich produktów. Można swobodnie wypowiadać się na każdy temat, ograniczając się jedynie do nieużywania inwektyw w czyjąś stronę. Decydując się wchodzić na rynek pracy mogę swobodnie decydować, jak dysponować moimi pieniędzmi oraz jak długo zamierzam pracować. Ach, jakże pięknie jest żyć w wolnym społeczeństwie...

Ale czy na pewno?

Wolność to piękne sformułowanie i idea, która zazwyczaj prowadzi do rozwoju gospodarczego i ekonomicznego, poprawy jakości życia społeczeństwa, pozwala realizować się na różnych polach i dziedzinach życiowych i kulturowych. Teraz możemy do woli słyszeć, jak to wspaniałą swobodę i niezależność nasi majstersztyk-twórcy politycy z Wiejskiej i innych krajów świata sprawują. Jednak pewne wydarzenia na świecie pokazują mi tylko i wyłącznie, że sposób myślenia naszych dygnitarzy polega na wprowadzeniu nowego znaczenia tejże wolności. W dzisiejszych czasach socjalistycznej zarazy rządzącej światem tę pięknie brzmiącą ideę określa się to, co normalnie powinniśmy nazwać niewolą.


Zacznę może od kilku ciekawostek(które i na nasz grunt można przełożyć), o których przeczytałem w wiadomościach z niespełna dwóch dni. Pierwsza i najciekawsza sprawa to kanadyjskie włości. Otóż rządzący tym krajem Ameryki Północnej wymyślili sobie, że firmy tytoniowe będą musiały płacić więcej za to, że publiczna służba zdrowia ponosi spore wydatki na leczenie chorych od tytoniu. Tak, inicjatywa bardzo słuszna, następny krok to będzie "podatek" od producentów alkoholu, od sprzedawców samochodów, od producentów szkła, etc. Co to za wolność, w której przymusowo trzeba płacić na wspólną służbę zdrowia, a firma, która legalnie sprzedaje jakiś produkt musi płacić sama dodatkowo za to, że jest w jakimś stopniu szkodliwa? No i co z tymi obywatelami, którzy sami doskonale wiedzą, że palenie im szkodzi? Przecież skoro posiadają oni tę wiedzę, to mają świadomość, że mogą sobie tym skrócić życie. Ale urzędnicy kanadyjscy dbają o swojego niewolnika i zabronią mu palić lub postarają się to znacznie ograniczyć, bo im ich niewolnicy w ich szpitalach umierają. Bo zapewne tamtejsi ludzie są na tyle głupi, że nie wiedzą o szkodliwości tytoniu, dlatego nieuczciwi, wpędzający w błąd producenci muszą ponieść karę za wyzyskiwanie ludzi na paleniu.

Teraz o tym, o czym i u nas już jakiś czas temu rozmyślano. Otóż w Kolumbii władze chcą podnieść wiek emerytalny dla młodzieży wchodzącej na rynek pracy. Przynajmniej nie chcą tego robić tym, którzy już pracują. Ale i tak jest to brak odpowiedzialności za siebie i brak możliwości decydowania o sobie. Bo przecież państwo przymusowo uczciwie zatrudnionym pracownikom zabiera pod przymusem dużą część ich dochodu na ich przyszłą emeryturę. Tyle, że on nie może sam zdecydować, ile chce i w którym miejscu na to przeznaczyć, a także kiedy on sam może zdecydować się na odejście z pracy i spełnienie w jakimś hobby i życia z wcześniejszych oszczędności. No, ale samo istnienie przymusowego ubezpieczenia emerytalnego jest niewolnictwem w głębokim tego słowa znaczeniu, więc co to taki tam mały szczególik? Kogo to obchodzi.

Kolejna sprawa może bardziej odnosić się do zarządzania publicznymi środkami niż do wolności, jednak i tak jest w niej sporo do rozważenia. Otóż, jak donosi serwis bloomberg.com, w USA spora część środków przeznaczanych na pomoc ubogim idzie na budowanie luksusowych hoteli. Dzieje się tak dlatego, że urzędnicy wykorzystują stare dane dotyczące rozwoju danego regionu USA, przez co sporo pieniędzy idzie do rejonów, które od jakiegoś czasu nie są już ubogie. W taki oto sposób luksusowe hotele mogą remontować swoje progi i sufity, podczas gdy istotnie biedniejsze regiony nie mają tego, co pierwotnie miało być dla nich przeznaczone. A czy nie byłoby lepiej, gdyby to obywatele sami decydowali, gdzie i ile środków przeznaczyć? Czy te biedniejsze regiony USA nie mogłyby się rozwijać szybciej, gdyby podatki były minimalne? Jak pokazuje historia, w momencie gdy gospodarka jest bardzo wolnorynkowa, rozwój i poprawa stanu życia obywateli następuje bardzo szybko. Tyle, że muszą oni mieć władzę nad środkami przez siebie wypracowanymi. Jak teraz wygląda Hongkong czy Singapur? Jak rozwinęło się Chile? W tych krajach do poprawy jakości życia nie była ludziom potrzebna redystrybucja środków przez państwo. Bo to obywatel, gdy ma swoje pieniądze dla siebie, najlepiej wie, na co te środki wydać i jak nimi zarządzać. A państwo nigdy takiej doskonałej wiedzy mieć nie będzie, ale znów te środki są zabrane pod przymusem, bo urzędnik lepiej wie. Tyle, że znów się okazało, że nie do końca tak jest, a kto na tym traci? Jak zwykle podatnicy.

Na sam koniec przenosimy się już na nasze podwórko. Otóż pan poseł z klubu parlamentarnego PO Robert Węgrzyn powiedział w rozmowie z reporterem TVN, że(cytat):
"- Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami... to chętnie bym popatrzył - stwierdził niespodziewanie poseł PO w rozmowie z reporterem TVN24. - Natura ludzka i człowiek jest tak skonstruowany - przekonywał p. Węgrzyn - że powinien żyć w związku partnerskim zgodnym z naturą właśnie."
Otóż zgodnie ze swobodą wypowiedzi pan poseł może tak uważać, bo to jego osobiste zdanie. A tu proszę, jednak nie do końca. Posłowie są wręcz oburzeni, pan Tomasz Tomczykiewicz postuluje nawet karę pieniężną dla posła za tak "głupią" i "nieodpowiedzialną" wypowiedź. Może ona wynieść do tysiąca złotych. SLD grozi nawet komisją etyki. No bo w dobie politycznej poprawności nie można mieć poglądów na jakąś sprawę, nie można powiedzieć, że uważa się małżeństwo za związek babki z facetem, a gdy do tego się jeszcze doda, że lubi się popatrzeć na jakieś kobiety(a w moim mniemaniu było to wypowiedziane w żartobliwym tonie), to już się chce człowieka karać. Niedługo będzie się szło, za złamanie tejże poprawności, do kryminału na kilka lat za działania niezgodne z nurtem europejskim. Tylko pytaniem jest, czy środowiska homoseksualne będą aż tak zbesztane słowami pana posła? Czy tak znacząco naruszył on osobiste prawa człowieka? Nawet jeśli, to należy pamiętać, że takie oto dziwne problemy tworzą się w życiu publicznym dlatego, że państwo próbuje się mieszać w społeczeństwo. Gdyby ludzie mogli mieć dla siebie to, co wypracują, gdyby państwo ich nie grabiło, to i takiego problemu by nie było, czy homoseksualne pary mają być małżeństwem, by móc uzyskiwać jakieś tam okrojone przywileje z tego powodu. Tak samo każdy powinien mieć swobodne prawo wpisania do umowy kogo chce, jako uprawnionego do dziedziczenia po nim jego majątku i by każdy problem zniknął. Ale jak to powiedział niedawno jakiś poseł PO(niestety nie przytoczę nazwiska, ani dokładnego cytatu), jesteśmy zbyt głupi, by sami o sobie decydować. Dobrze, że mamy naszych wspaniałych zbawców ludzkości, którzy nam powiedzą, co ze sobą robić. Tylko o dziwo też oni są ludźmi...

Doskonałą pointą na te wszystkie problemy jest ponadczasowy cytat św. pamięci Stefana Kisielewskiego: "Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju!"

Może czas w końcu odwrócić tok rozumowania i przestać stwarzać sobie kolejne problemy na siłę? Fajnie by było, bo jak na razie tej wolności to my tak sporo nie mamy. I na udowodnienie tej tezy przytoczę wynik badań Centrum im. Adama Smitha sprzed kilkunastu lat, że państwo w podatkach zabiera nam przeciętnie 83% wynagrodzenia. Dobrze, że jeszcze czasem udaje się tego w przeróżny sposób unikać, jednak uważam, że jest to ogromna grabież... "dla naszego dobra". Mam świadomość, że te parę słów nie wyczerpuje tematów tu poruszonych, jednak mam nadzieję, że w jakiś skrócony sposób wyraziłem swoje(oby nie znów chaotyczne) zdanie na ten temat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz