czwartek, 28 kwietnia 2011

Teraz noże, czekamy na widelce i samochody

Jak udało mi się wyczytać w Metrze (artykuł internetowy tutaj: klikklik), że PiS chce przeforsować bezwzględny zakaz noszenia noży w Polsce. Jak możemy się dowiedzieć z artykułu, "z policyjnych statystyk wynika, że tylko w 2009 r. z użyciem noża i innych podobnych narzędzi zamordowano 404 osoby, a przestępcy posłużyli się nimi 3620 razy (nie wiadomo, ile razy w domu, a ile na ulicy)." Jest to, jak widać, wspaniały pomysł, spadnie szeroko rozpowszechniona przestępczość i nikt więcej nie napadnie nikogo z nożem, tak samo jak z pistoletem.


Zaraz, zaraz, przecież napady z bronią palną nadal następują, choć zwykli ludzie się do zakazu stosują i jej nie posiadają. Czy więc taki zakaz rozwiąże sprawę? W zaproponowanej ustawie możemy znaleźć wyróżnienie, że długość noża, jakiej nie można będzie posiadać, to więcej niż 8 cm. Zastanawiam się tak, czy nożem mającym 6 cm nie zrobi się krzywdy? Tak na logikę, to i tętnicę się w szyi przetnie, wbije się nóż w wątrobę, poharata nerki, uszkodzi rdzeń kręgowy czy połaskocze mózg wbity przez oko. Po co się zatem rozdrabniać, niech nie można mieć noża dłuższego niż pół centymetra, wtedy nic się nie stanie. Chociaż oko można zniszczyć, to może w ogóle zabrońmy tego. Chleb można porwać, pietruszkę połamać, mięso palcami rozebrać, łuski rybie paznokciami lub ewentualnie łyżką zebrać, jakoś się przeżyje. W końcu nie wiadomo, czy przypadkiem 85% przypadków użycia noża nie zaistniało w domu. Poza tym morderca ostrze bierze z miejsca, w którym mieszka, to po co kusić? Pistoletu w domu też nie można mieć.


No, a na serio, to dobrze w artykule ktoś powiedział, a co z ludźmi, którzy wykorzystują takie narzędzia w swoim hobby? Wędkarz chcący pociąć rybę, czy ją oczyścić, będzie się bawił kozikiem? Bosman, przy przecinaniu lin, będzie jak małe dziecko siekał grubą linę? Rzeźbiarz w drewnie będzie pieniek doprowadzał do pożądanego kształtu scyzorykiem, którym powinien wykańczać pracę. Czy ktoś się nimi przejmuje? No a co z ludźmi, którzy kupią nóż do mieszkania i będą z nim szli czy jechali do domu? Przypadkiem zatrzyma kogoś patrol i co? Grzywna? A może nadgorliwe służby prawa od razu wpakują do więzienia? Bo zazwyczaj młoda osoba będzie transportowała nóż do nowego mieszkania, do którego się wprowadziła, a jeszcze nie ma samochodu.

W ogóle trzeba odpowiedzieć sobie na zasadnicze pytanie. Czy zabronienie posiadania przy sobie noża powstrzyma bandziora przed napadem z nim w ręku? Czy przy broni palnej to się udało? Oczywiście, że nie. Paradoksem jest to, że w stanach w USA, w których broń jest w pełni legalna, napadów jest mniej niż tam, gdzie jej nie wolno mieć. Dlaczego? Ponieważ bandyta boi się napaść na kogoś, kto może się bronić. A wiadomo, jak włamują się do mieszkania jego właściciela, on nie będzie mówił: "Stój, bo strzelam!", tylko od razu wypali, ze strachu czy z poczucia obrony swojej własności. To samo jest na ulicy, jak ktoś zaczyna rozrabiać, ludzie wokół mają pistolety i mogą doprowadzić delikwenta do porządku. Sam uważam broń za złą rzecz, jednak zakaz jej posiadania nie rozwiązuje problemu, a tylko rozbraja tych, którzy mogliby się obronić. 

No właśnie, a co z widelcem? Przecież nie tak dawno policja zatrzymała grupę rozwścieczonych i rozszalałych kiboli Legii Warszawa, którzy zdemolowali pół centrum miasta Warszawy(wywracając dwa stragany uciekając przed gazującą i pałującą policją - tego nie dodano, zresztą myślałem, że centrum stolicy jest większe niż 4 stragany z pomidorami), którzy mieli przy sobie bardzo niebezpieczne narzędzia w liczbie 1(słownie jeden), a był to właśnie widelec. Skoro tacy bandyci napadają z widelcem, nie można go mieć i nosić. Dodatkowo paskiem można kogoś zakatować, więc i pasków zabrońmy. Sznurówką można udusić, sznurkiem już w ogóle(ile było powieszeń w tamtym roku?). A już całkowicie powinniśmy zabronić noszenia pięści przy sobie, bo ilość napadów z wykorzystanie tego narzędzia jest chyba największa.

Powinniśmy zabronić posiadania lub używania samochodu, który może jechać więcej niż 30 kilometrów na godzinę. Dlaczego? Oto dane z 2005 roku: na drogach zginęło blisko 5,5 tysiąca osób. W 48 tysiącach wypadków rany odniosło 61 tysięcy osób. Jak się mają do tego te 404 zabite osoby? Jak do 48 tysięcy wypadków, 61 tysięcy rannych ma się liczba 3620 napadów z użyciem noża? Jest to naprawdę idealny argument do tego, że posiadanie samochodu powinno być zabronione. Skoro 404 osoby rocznie powodują zakaz używania, to 5500 powinien wywołać taką reakcję już dawno.  

Dlatego drodzy politycy PiS, PO, SLD, PSL czy innych zamordystycznych ustrojstw, zabrońcie tego samochodu w końcu!

3 komentarze:

  1. Proponuję zlikwidować również elektryczność, bo mnóstwo osób ginie na skutek porażenia prądem. Niektórym poraziło półkule mózgowe nawet bez prądu - co widać po autorach opisanej "nożowniczej" inicjatywy...

    OdpowiedzUsuń
  2. posiadanie mózgu też powinno być zabronione, w końcu większość przestępstw rodzi się jako myśl w spaczonym umyśle kryminalisty!

    OdpowiedzUsuń
  3. Panowie, w pełni się zgadzam. Powinniśmy, jak niegdyś student w USA, zebrać podpisy o zakaz używania diwodorotlenku.

    A tu uzupełnienie mojego posta, które znalazłem pod komentarzem jeszcze gdzie indziej;)

    http://krulpik.blogspot.com/2011/01/obywatelu-bron-sie-widelcem.html

    OdpowiedzUsuń