piątek, 5 kwietnia 2013

Gdzie ta wolność w Ameryce?

Idziesz, drogi czytelniku, ulicą. Dzień może niezbyt piękny, ale pogoda ciebie nie zraża, idziesz dziarsko przed siebie. Krok za krokiem czujesz, że to dobry dzień. Osiągnąłeś nie tak dawno pewien sukces i duma rozpiera ciebie całym sercem. Ni stąd, ni zowąd zaczepia cię brudny mężczyzna(tu parytetu nie będzie):
- Kierowniku, głodny jestem. Dałbyś jakiegoś grosza na jedzenie jakieś?
Standardowa sytuacja, a ty pierwsze co robisz to od razu besztasz swojego rozmówcę w myślach: "Co, na wódę się zachciało? Ja ci tu niby na jedzenie, szlachetnie, dobrodusznie, a ty mi potem taki numer odwalasz!" Ale dobry dzień masz, czemu nie spróbować ze znaną sztuczką, którą łatwo można wybadać prawdziwe intencje. Tak więc odbąkujesz, trochę od niechcenia:
- Mam tu kanapkę, nie zjadłem w pracy dzisiaj. Chce pan?
No i czekasz na jego odmowę, szukasz tego alkoholowego zrywu honoru, że nie o jedzeniu, ale o pieniądzach rozmawiacie! Ale rozmówca zaskakuje:
- Dobry z pana człowiek. Dziękuję! - mówi z nieskrywaną radością.
Już masz się srodze zaskoczyć w swym umyśle, gdy tę sytuację przerywa klepnięcie w ramię i szelmowski uśmiech pana policjanta:
- Będzie mandacik. Nie wolno karmić bezdomnych. Poproszę dokumenty.
Humor świetny, spełnienie z dobrego uczynku i cały dzień spieprzony, bo nie ma co - trzeba będzie płacić.


To brzmi jak śmieszny żart, ale nim niestety nie jest. Stany Zjednoczone Ameryki uważane był przez wielu za kolebkę wolności na świecie. Kiedyś może i tak było, ale od lat 20' XX wieku tendencja ta coraz bardziej się zmienia. Dzisiaj prędzej można mówić o USA jako o państwie policyjnym, stosującym podstawową zasadę socjalistów - Nie umiesz o sobie sam decydować, boś za głupi, więc my mądrzejsi zadecydujemy za ciebie.

Prawo zabraniające pod karą mandatu i grzywny karmienia bezdomnych na ulicach wielu amerykańskich miast brzmi absurdalnie, ale to nie Prima Aprilis. Człowiek ma podobno wolną wolę, by z niej korzystać. Sytuacja pomocy bezdomnemu jest pewnym wykładnikiem dobroduszności, ale i wolności do decydowania o sobie. Ja z mojego dobrego serca pomagam tobie i mój dostatek, pieniądze bądź inne bogactwo przekazuję w twe ręce. Ty zaś mogąc decydować o swym losie, przyjmujesz datek dziękując opatrzności za dobrego człowieka naprzeciwko ciebie albo odmawiasz.

Wolność oznacza możliwość pełnego decydowania o sobie w sposób taki, by nie krzywdzić innych. Pomoc społeczna może być traktowana jako pewien rodzaj transakcji - bezpośredni bądź poprzez pośredników w celu przekazania wartości materialnych bądź wsparcia duchowego. I dający tę kanapkę czy 50 groszy na bochenek chleba robi to z własnej woli, a przyjmujący może odmówić korzystając z tego samego prawa. A skoro zabrania się dokonać tak prostej czynności, to o wolności nie może być mowy.

Problem tego przepisu dodatkowo pokazuje, że władza w podobno wolnych krajach stawia się w położeniu, w którym może w pełni decydować o tym, co masz robić ze swoimi pieniędzmi i karać za użycie niezgodne z zamysłem rządzącego. Jeszcze gorszym aspektem jest to, że następuje coraz większa instytucjonalizacja dobroczynności. Obywatel obywatelowi już nie jest potrzebny, bo jest urząd. Dodatkowo, każdy widzi, że instytucje państwowe/komunalne sobie nie radzą premie lecą, wielu potrzebujących nawet zapomogi nie powącha, pieniądze są marnowane. Z tego powodu ludzkim odruchem jest chęć wspierania innych. Ale takie zakusy są jasnym sygnałem - żyj swoim życiem i nie staraj się nawet chcieć pomóc, bo będziesz miał problemy.

Wypada zadać pytanie, w jakim świecie my żyjemy? Zabranianie pomocy innym ludziom? Od teraz człowiek człowiekowi wilkiem z przymusu prawa? Zawsze myślałem, że pożądane wzorce zachowań są takie, by wspierać dobroczynność i solidarność międzyludzką. Że centralne ośrodki pomocy więcej szkodzą, a homo sapiens i tak jacyś egoistyczni, więc trzeba promować zachowania "ludzkie". Pamiętając o sytuacji polskiego przedsiębiorcy mającego piekarnię i oddającemu za darmo czerstwy, wczorajszy chleb na potrzeby ośrodka karmiącego bezdomnych i który za swoje czyny został ukarany wielkim podatkiem od Urzędu Skarbowego wypada zadać pytanie - to już nie jest kwestia tego, dokąd zmierza Ameryka. To jest pytanie o to, dokąd zmierza "cywilizowany" świat.

http://informacjeusa.com/zakaz-karmienia-bezdomnych-w-ponad-50-miastach-usa/
http://theeconomiccollapseblog.com/archives/feeding-the-homeless-banned-in-major-cities-all-over-america
http://familysurvivalprotocol.com/2012/03/22/feeding-the-homeless-banned-in-major-cities-all-over-america/

1 komentarz:

  1. O sprawie tego piekarza z Polski słyszałam, o sprawie tego zakazy w Stanach nie. I tak się zastanawiam gdzie jest naprawdę cywilizacja, bo chyba nie w tak zwanym zachodnim świecie.

    OdpowiedzUsuń