czwartek, 4 kwietnia 2013

W co mamy wierzyć?

Ten rok obfituje w wydarzenia związane z kościołem katolickim. Najpierw z urzędu papieskiego rezygnuje Benedykt XVI, potem oglądamy nowe konklawe, które wybiera na tron świętego Piotra Franciszka I. Wokół tego w naszym kraju oraz w Europie panuje lewicowa ofensywa antykościelna, islam powoli się rozrastał, by zacząć wywoływać ruchy kontrofensywne w krajach Zachodu. Przy tym wszystkim należy zwrócić na opis wiary katolickiej przez dziennikarzy.


Chrześcijaństwo ma głosić Ewangelię. Wszyscy hierarchowie, księża, diakoni, kardynałowie oraz wyznawcy mają za zadanie głosić Słowo Boże oraz zmartwychwstałego Chrystusa. Z tego powodu głównym aspektem działania kościoła jest pielęgnowanie wartości duchowych oraz działania czynem w imię podstawowej nauki: "A będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej i ze wszystkiego umysłu twego i ze wszystkiej siły twojej. To jest pierwsze przykazanie. A wtóre jest temu podobne: Będziesz miłował bliźniego twego, jak siebie samego. Nad to nie masz innego większego przykazania." (Mk 12, 30-31)

Jak zatem nakładają się na ten dyskurs głosy dziennikarzy czy osób publicznych? Zwłaszcza z lewej strony słychać utyskiwanie na konserwatyzm, który zjada kościół. Że jego nauka nie przystoi do najnowszych trendów i kościół powinien zmienić ją. Że nowy papież powinien posiadać pewne poglądy, najlepiej bardziej liberalne, by móc przekształcić kościół. Że chrześcijaństwo jest w wielkim kryzysie oraz traci wiernych. Że Kuria Rzymska musi przeobrazić sposób sprawowania władzy, a księża zaakceptować nowe nurty myślowe.

W ciągu wszystkich tych komentarzy kościół, czy to w mediach lewicowych, czy prawicowych, uznaje się częstokroć za instytucję, która prowadzi pewną politykę na wzór parlamentów krajowych. Wybór nowego papieża przez konklawe był opisywany jako spór dwóch frakcji, a komentarze dotyczące kandydatów na następcę świętego Piotra wyglądały jak przedwyborcze badania opinii społecznych. A zaraz po wyborze słychać było, że znów wygrał jakiś wstrętny konserwatysta, który nic nie zmieni, jak dwaj poprzedni papieże(swoją drogą musieliby oni chyba zrobić jakiś pokaz w stylu paradowania nago w jakiejś stylowej galerii w centrum Rzymu, najlepiej krzyżując siebie z jakimś chwytliwym napisem na brzuchu  - bo ich działalność teologiczna, filozoficzna i - w większej mierze papieża Polaka - duszpasterska nic nie znaczy). Przy tym wszystkim należy znów zobaczyć, co napisałem w drugim akapicie, by odnieść się do samego kościoła.

Otóż kościół w swojej nauce musi być konserwatywny, gdyż ma za zadanie pielęgnować stałe wartości Chrystusa o miłości bliźniego i Boga. I kościół nie jest parlamentem, który zgodnie z poglądami może zmieniać naukę dotyczącą podstawowych dla niego kwestii. Jego zadaniem jest działalność duchowa oraz czynna w głoszeniu Ewangelii. Z tego też powodu zmiany zachodzące w kościele, nawet jak są przełomowe, nie mogą wybiegać poza głoszoną prawdę, w którą katolicy wierzą. I w takim wypadku eutanazja oraz aborcja, w imię piątego przykazania oraz miłowania życia, nie może być zaakceptowana. Dodatkowo należy pamiętać, że wyznawcy Chrystusa mają wierzyć w jego słowo oraz zmartwychwstanie, a nie w księży i innych patriarchów.

I jako katolik nie zgadzam się ze wszystkimi naukami kościoła(jaki wielu innych katolików). Uważam, że antykoncepcja powinna zostać zaakceptowana przez patriarchów, w dłuższej perspektywie celibat zniesiony. Nie uważam, że seks ludzi żyjących ze sobą, będących sobie wiernymi, ale bez małżeństwa, jest grzechem. Mam pretensje do wielu księży o zbytnie karierowiczostwo i umiłowanie pieniądza. Nie znoszę powtarzania czyichś opinii bez samoistnego krytycyzmu, bez używania mózgu, bez działalności badawczej. Nie muszę tego akceptować. Ale wierzę w Słowo Boże, a nie w kościół.

To, co napisałem powyżej powinno niektórym uświadomić, iż kościół w większości kwestii pozostanie konserwatywny, bo to jest wpisane w jego naturę. Nie może on zmieniać podstawowej swojej nauki, ponieważ wyznaje ona uniwersalny pogląd, że prawda o miłości jest jedna, nie zmienia się z biegiem czasu, nie podlega demokratyzacji(swoją drogą ciekawe jest ujęcie, że prawda jest tam, co sądzi większość, a nie tam, gdzie rzeczywiście jest. Przegłosujmy, że twierdzenie Talesa jest jednak błędne, bo większości może sprawiać problemy). Należy też pamiętać, że papież nie jest prezydentem, ale najważniejszym głosicielem Słowa Bożego. Dlatego należy rozgraniczyć pewne rejony, w których kościół może się zmieniać. To dotyczy rozwiązań instytucjonalnych i tych, które nie są sprzeczne z nauką Chrystusa. Dlatego antykoncepcja, małżeństwa księży, układ mszy itd. może być zmieniony. Pogląd, że życie należy chronić, miłować bliźniego czy dbać o starsze pokolenia nie podlega zmianom.

8 komentarzy:

  1. Wszytsko fajnie, ale stwierdzenia typu "wierzę w Słowo Boże a nie kościół" jest trochę śliskie w interpretacji. Wielu ludzi zaczyna posiłkować się tym stwierdzeniem, tłumacząc dlaczego nie chodzą do Kościoła. Odpowiedzi są różne: a bo tam są księża pedofile (??!!), a bo tam ksiądz propaguje PiS a nie PO etc. w trakcie kazania etc. (na marginesie-do Kościoła chodzę 26 lat, z czego świadomy uczestnictwa jestem od może 19 lat, wcześniej jako dziecko wiadomo nie wszystko do mnie docierało) i NIGDY (a byłem w róznych parafiach w różnych rejonach Polski) nie słyszałem o problemach z wykorzystynwianiem dzieci czy propagandą polityczną)NIGDY. I choćby ksiądz jakiś miał na czole wypisane - jestem zły - to i tak bym poszedł w niedzielę na Mszę. Bo idę do Boga a nie do księdza. To on bedzie roliczany przez Boga za swoje czyny, a człowiekowi na Ziemi NIC DO TEGO! Nie można, będąc katolikiem, wypinać się na Kościoł z powodów jego ułomności jako instytucji (tak to nazwijmy). A dlaczego nie traktować takiego stanu rzeczy jako próby Bożej? Co robią Ci "wierzący a nie praktykujący" w niedziele? Włączają radio i słuchają Mszy? Modlą się przez godzinę? Wątpie! To tak jakbym miał ojca i nie mieszkał z nim, ale głosiłbym fakt, że mam ojca, ale NIGDY go nie odwiedził, bo ...nie podoba mi się jego mieszkanie, sąsiedzi... tak jak z chodzeniem do Kościoła. Chodzimy dla Boga a nie dla księży - trzeba to zrozumieć, a nie głosić się wielkim wierzącym, ale nie praktykującym - jedno drugie wyklucza. Czy Kościoł mnie okradł kiedykolwiek? Czy dając na tacę, czy kopertę po kolendzie to jest wyraz mojego "niewolnictwa"? NIE. To jest wyraz miłosierdzia względem bliźniego. Faktem jest to, aby księża nie zmuszali do wysyłania całych swoich emerytur, lecz nie mają obowiązku odmawiania. To kwestia ich sumienia. Jeśli są tacy, którym sumienie szwankuje, to swoją sytuację podwójnie rujnują - tu na Ziemi a później przed obliczem Boga, jako osoba duchowna za życia :) Oni o tym wiedzą. Tak jak ja wiem, że grzech przeciwko przykazaniu, nawet ten jamniejszy, jest grzechem, ale i tak go popełniam. Reasumując, lewicy wara od oceniania katolicyzmu i wciskania tekstów typu: jak to? katolik i tak się zachowuje, tak odpowiada z agresją, nie powinien się umartwiać, żyć w ubóstwie itd.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście to stwierdzenie jest trochę śliskie. Mimo wszystko zgadzam się z Twoją wypowiedzą. Mamy wierzyć w Boga, nie w księdza, ale za pośrednictwem kościoła realizować swoją wiarę. Być może taki opis byłby pełniejszy w ten sytuacji.

      Usuń
  2. ciąg dalszy... Gdzie ta katolicka tolerancja?
    A ja się pytam: kto dał przyzwolenie lewicy na wytykanie zasad jakimi powinien się katolik kierowac? To lewica może bluzgać i oczerniać na lewo i prawo Kościół, ludzi wierzących a samemu zachowywać się jak świnia? W końcu tak jest - lewacy to świnie - brużdżą w błocie, a innym wytykają, że nie są czyści. Przy wyborach papieża całe środowisko lewicowe przyglądało się temu nazwyając (cyt. prof. Czwar...Środy) - teatralium... TO JEST ŚWIĘTO KATOLICKIE - wybory Papieża. Nie mówiąc o życzeniach świątecznych polityków neokomunistycznych dla Narodu :] bo tak się przyjęło... Wybaczcie czerwoni - WARA od tego, kogo wybrano na Papieża i w jaki sposób to robiono! Oczekiwano by wybory miały charakter kameralny - wybrali Papieża i w TVN24 w pasku na dole ekranu krótka nota - a tu zonk - całe dnie transmisje z Watykanu. A to lewaków boli. Teatralium... nie mówiąc o nazwaniu Papieża Ch****. Dzisiaj podobno już ta pani, co te słowa wypowieziała, nie jest prorektorem KUL-u. Trochę za wolno ją wywalano - albo sama sie wyrzuciła. Przedstawiła swoje "racje" rektorowi, a ten palcem nie kiwną. NIC SIĘ NIE STAŁO. PRZECIEŻ TO WOLNOŚĆ SŁOWA. To jeśli ja, katolik, nazwę Krzysia Begowskiego vel. Anna Grodzka mężczyzną to kim jestem? Nietolenatem, katofaszystą, chamem, niepoprawny politycznie? No kim? Dla lewicy jestem przegrany, jako katolik. Ale oni zawsze się bali Kościoła, i bać będą. Tylko jak oni zaczną dzielić się swym ciałem z robakami w ziemii, to Kościoł będzie dalej istniał. Ale show must go on, lewak musi powymachiwać sierpem i młotkiem. Tylko warto pierw zrobić samemu rachunek sumienia... zaraz zaraz, przecież lewak nie uznaje rachunku sumienia (to określenie z katechizmu) - oni mają swój kodeks morlany, stworzony przez siebie i dla siebie, modyfikowany zależnie od sytuacji. Moja rada jest jedna - jesteś katolikiem, to rób to tak, by podobało się Bogu. To jak to robią inni, zostaw dla oceny Boga i tyle. Mało kto potrafi to zrozumieć. Ja przestałem się żreć z lewą storną i ateistami. Tej wojny się nie wygra. Niech sobie walczą i cieszą się z tego. Ja się cieszę, że i tak tej jednostronnej walki nie przegram, bo po mojej stornie stoi KTOŚ silniejszy :) a w niedzielę pójdę do Kościoła dla Boga, Matki Bożej, Pana Jezusa i świętych. A ksiądz niech będzie wcieleniem zła. Ten sam sędzia będzie nas rozliczał,m ale na dwóch róznych rozprawach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram, niech się lewica zajmie swoim podwórkiem a nie wtrynia na nasze. Mówią o tolerancji, a przecież tolerancja zakłada "żyj i daj żyć innym". Nie nawracam ateistów i ich nie wyzywam, niech sobie żyją. Tego samego oczekuję.

      Usuń
  3. Kościół jak przestanie być konserwatywny straci sens swego istnienia. Jak ktoś chce nowoczesnego Kościoła niech założy własny związek wyznaniowy. Owszem księża nie są idealni, bo jak ludzie są słabi i grzeszą. Ale przecież tam najbardziej kusi zło, tam ma najwięcej do zniszczenia.

    Uważam, że Kościół winien zawsze bronić instytucji rodziny i małżeństwa. Jak się ludzie kochają niech wezmą za siebie odpowiedzialność i wezmą ślub. Antykoncepcja? Ma wiele skutków ubocznych dla zdrowia i nie jest obojętna, poza tym kochający się i odpowiedzialni ludzie nie powinni postrzegać nowego życia, dziecka jako zła. Seks ma być dopełnieniem miłości a nie tylko rozrywką, bo inaczej staje się czymś złym dla człowieka. Kochająca się para moim zdaniem jest i winna być otwarta na dziecko, ale oczywiście nie od razu.

    zarzucam bloga onetowego i zapraszam do rozmowy tu:
    http://erinti.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się złożyło, że zmianę zauważyłem i zmieniłem swoje polecenie już :)

      Co do całości się zgodzę, ale tylko jedną uwagę mam - seks ma być dopełnieniem miłości, wtedy jest piękny. Celem rodziny jest posiadanie dzieci, ale nie musi to przecież oznaczać pełnej wstrzemięźliwości, gdy w tej chwili dziecka nie ma. Seks łączy kochającą się parę, scala i poprawia wiele rzeczy w związku. Ale nie musi oznaczać tylko hedonizmu, a nie należy, moim zdaniem, z drugiej strony sprowadzać go tylko do roli prokreacyjnej. Jest tu ważne wyważenie. Tak jak kościół dopuszcza naturalne metody antykoncepcji przy założeniu chęci posiadania dzieci, tak może akceptować i antykoncepcję sztuczną, szczególnie jak np. w Afryce, gdzie plagą jest AIDS. Z jednej strony rozumiem stanowisko kościoła, które wzbraniało się przed antykoncepcją w ramach ochrony rodziny i jej podstawowego celu, czyli dzieci, ale są pewne powody, dla których można to prawo lekko zliberalizować. Ale rozumiem(choć się nie zgadzam) ze zdaniem odmiennym :)

      Usuń
  4. szkoda, że tak mało osób się wypowiedziało :) a temat ciekawy :) Dodam tylko, że "problem" antykoncepcji jest błahostką w porównaniu z problemem wiary jako takiej. Sam się zastanawiam nad tym, jak wierzyć w sposób pełny, a problem antykoncepcji moim zdaniem musi zejść na plan dlaszy...Oczyiście nie bagatelizuję go i nie stawiam na równi z innymi. Ale to w wierze istnieje ta chęć bądź niechęć do uprawianiu sexu dla rozrywki. Najpierw trzeba ludzi nauczyć wierzyć, poźniej nauczać jak podchodzić do kwestii przedmiotowych. Chociaż umiejętność wiary jest sposobem na radzenie sobie z problemem antykoncpecji. Ale to bardzo trudne i często nie do zaakceptowania przez wielu, nawet przeze mnie :) Często przymyka się oko na tego typu sprawy, choć w innych płaszczyznach jest się wierzącym pełną gębą. W tym jest problem. W wierze jako wierze, a nie afiszowaniu się wiarą. Może zagmatwałem, ale coś w tym jest. Niby górnolotne słowa - wiara czyni cuda, wiara lekiem na całe zło - a jednak coś w tym jest ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja uważam, że kościół to instytucja, która ogromnie ogranicza człowieka. Wolność jest od tego, żeby samemu decydować o sobie(o ile nie narusza to wolności i dobra drugiego człowieka), a nie zastanawiać się "czy kościół mi na to pozwala?". Wiara w Boga to jedno - ja wierzę, nigdy nikt mi nie potrafił tego wyperswadować, ale uważam, że kościół to jakaś straszna klatka i pułapka. Jeśli komuś w tym dobrze - w porządku, przecież chodzi o to, żeby być szczęśliwym. Ale mnie nakazy i zakazy - wymyślone notabene przez ludzi - nie uszczęśliwiają.

    OdpowiedzUsuń