środa, 17 kwietnia 2013

Różne koncepcje filmowe na II Wojnę Światową

Staram się unikać odniesień do kultury, ponieważ mam wrażenie, że moje recenzje różnych rzeczy będą szły raczej ku spłyceniu ich ogólnej wartości. Mowa będzie o II Wojnie Światowej, wywołanej przez nie pierwszą w historii świata imperialistyczną wizję danego społeczeństwa oraz próby hegemonii nad światem. Stworzyło to wielkie cierpienie, nie tylko Żydów, których tępiono z taką zaciętością i fanatyzmem, że często literaci przed tym okresem mogliby nigdy do takich pomysłów jedynie koncepcyjnych nie dojść. Tak więc ten, najprawdopodobniej największy i, można z sukcesem bronić tej opinii, jeden z najokrutniejszych na świecie okres musiał pozostawić po sobie żniwo kinematograficzne. Jak zatem przekazać tragedie tych czasów i jak do nich podchodzić?



Nie każdy był takim skurwysynem
Wśród wielu relacji z czasów wojennych możemy widzieć okropne statystyki, które prezentowane tak wielokrotnie stają się coraz bardziej kolejną, powtarzaną mechanicznie i bez namysłu, liczbą. O ile wzrasta PKB, ile powstało nowych fotoradarów, jakie dotacje otrzymują polskie teatry, ile lat żył Kazimierz Wielki, jakie żniwo miała śmierć podczas lat 1939-1945. Największymi winowajcami tej wojny byli przede wszystkim naziści oraz Stalin ze swoją świtą. Obraz prezentowany przez różnorakie relacje historyczne pokazuje różnorodne role wśród różnych nacji, kiedy obywatele potrafili za cenę swojego życia chronić inne narodowości lub bez skrupułów wydawać je na pewne potępienie. Ale tego dysonansu zazwyczaj nie ma przy prezentowaniu Niemców.

"Lista Schindlera", film Stephena Spielberga, stworzony został na podstawie prawdziwej historii niemieckiego przedsiębiorcy - Oscara Schindlera. Nie będę skupiał się tutaj na grze aktorów, scenografii, realizmie, reżyserii i innych przymiotów ze świata kina, na których się nie znam, albo znam się zbyt mało. Jest to film pokazujący działanie człowieka, który w trakcie swojego życia coraz bardziej przekonywał się do tego, że Żydzi to jednak ludzie. Historia to smutna, choć miała swoje pozytywne zakończenie. Początkowe podrygi pod panującą modę na wyzyskiwanie i tłamszenie Żydów pasowało otwierającemu swoje przedsięwzięcie Niemcowi. Jednak z biegiem czasu przekonywał się jak bestialscy są naziści. Nie jest to film łatwy, nie jest wbrew pozorom wesoły. Uratowanie tylu istnień i jego szaleńcza walka o to były szlachetne. Wyrzeczenie się całego swojego majątku tylko po to, by uratować osoby, które wcześniej z uśmiechem na twarzy grabił z ich pracy oraz człowieczeństwa. Historia Oscara Schindlera pokazuje, że w czasach, kiedy altruizm był zazwyczaj zamiatany pod dywan, a indoktrynacja Niemców zachęcała do eskalacji holokaustu, wśród tych wszystkich bezdusznych skurwysynów był ktoś, kto zachował ludzkie odruchy. Film ten pokazał prawdziwą historię, smutną, choć z błyskiem nadziei na lepsze jutro.

Surrealistyczne marzenia o żydowskiej zemście
Jakby każdy chciał skarcić Niemców za ich ten felerny nazizm! Jakby chciał zmienić bieg historii i unicestwić z uczuciem słodkiej zemsty Hitlera z jego najbliższą świtą! Jakby chciał dać ten ostateczny oręż w ręce ciemiężonym Żydom! Ach, jakże by było pięknie! I niestety dla niektórych adeptów kina - koncepcja przeze mnie przedstawiona nie odbywa się w kwestii gdybania, gdyż niejaki Quentin Tarantino nakręcił swoją groteskową wersję końca tej wojny. Zrobiona w iście amerykańskim stylu, z zaplanowaną intrygą, walecznymi bohaterami, słusznym morałem i wielkim happy endem. No i danie Żydom zemsty na swoich oprawcach. Jakież to piękne i podniosłe...

... chociaż przekłamuje historię. Ba! Film ten ją wręcz przewraca do góry nogami, wytrząsa z zawartości i wkłada nowe oblicze zakończenia wojny. Swoistym problemem jest brak świadomości historycznej, która zdobi mózgi wielu ludzi żyjących teraz na świecie. Takie filmy, jak opisywany powyżej są ważnym wyrazem ukazywania tego konfliktu zbrojnego ku edukowaniu gawiedzi. Czy zatem film, w którym przeszłość, tak okrutna i ohydna jest ukazana w sposób heroiczny, a sam autor okrasza te czasy masą swojego nietuzinkowego humoru, ma rację bytu? Moim zdaniem - jak najbardziej! Jeżeli tylko zachowamy zdrowy dystans do świata, możemy z tego okresu zrobić ciekawy, bawiący ludzi film. A może niezamierzonym efektem będzie zachęcenie kogoś do penetracji książek w celu wydobycia prawdziwej wersji wydarzeń?

Zabawa i wyrzeczenie w imię miłości
Ostatni opisywany przeze mnie film nie bazuje na prawdziwej historii. Nie ucieka również w ponadprzyrodzone moce zmieniające bieg wydarzeń. Prosta historia o miłości faceta, dowcipnisia i łebskiego Żyda włoskiego pochodzenia. Zakochuje się w kobiece z wyższych sfer, którą odbija zamożnemu i szanowanemu urzędnikowi. Robi z niej swoją żonę i zaczyna żyć sielankowo podczas wojny. Życie z nim sprowadza na nią, typową Włoszkę, widmo wywiezienia męża i w rezultacie syna - do obozu, co też się dzieje. Ona z miłości za nimi dwojgiem rusza również do katorżniczej pracy.

W samym obozie ojciec stara się chronić syna przed okrutną prawdą i panującym rygorem. Wymyśla na tę potrzebę grę, w której nagrodą jest czołg. Za pomocą swojego nietuzinkowego umysłu przekonuje momentami wątpiącego syna, że gra się toczy naprawdę, przy czym sam doświadcza niebywałych trudów obozowego życia. Nie zapomina też o żonie, której stara się dać znaki swojego istnienia i otuchy w tych trudnych chwilach. Ostatnie kadry filmu to schowanie syna podczas powolnej likwidacji obozu i próba odnalezienia żony. O ile pierwsze kończy się sukcesem, o tyle drugie prowadzi go do śmierci. Czy finał jest smutny? Jego syn uchodzi z życiem, dostaje nagrodę i spotyka matkę. Ten film, w tak trudnych warunkach pokazuje, że można zrobić dobrą komedię nawet w atmosferze śmierci. I wreszcie pokazuje, że dla Guido Orefice, głównej postaci, wszystkie wyrzeczenia i trudy w imię miłości do syna i żony warto było ponosić, bo "Życie jest piękne"!

Trzy różne spojrzenia na wojenną historię, a każdy z tych filmów jest godzien uwagi. Szczególnie zachwycony jestem "Listą Schindlera" oraz "Życie jest Piękne". Czy któryś należy potępić? Skądże! Przecież warto pokazywać serce i altruizm, który ujawniał się podczas wojny. Warto propagować miłość i wyrzeczenia dla niej. Warto chronić swoje dzieci i chcieć pokazać im, że to życie, które kończy się kilka metrów pod ziemią, jest piękne! No i warto dać w filmowej grotesce Żydom prawo do zemsty za swoje krzywdy, nawet kiedy zmienia to oblicze historii. A przede wszystkim warto się tej historii uczyć i wyciągać z niej to, co najlepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz