środa, 4 września 2013

Z OFE do ZUS.

Rząd w postaci premiera Donalda Tuska zaproponował kolejne zmiany dotyczące OFE. Premier powiedział na konferencji prasowej, iż "Ta część obligacyjna będzie przekazana do ZUS, na poziomie, który odpowiada wycenie tej obligacyjnej części na stan 31 grudnia 2012 roku". Czy to dobre rozwiązanie?


Należy sobie zdać sprawę z tego, dlaczego występują problemy z OFE. Główną przyczyną jest zadłużanie się państwa, gdyż dotąd 65% środków fundusze emerytalne musiały inwestować w obligacje skarbu państwa, co oznaczało, że ponad połowa obrotu pieniędzmi składkowymi generowała wewnętrzny dług publiczny. Zapis taki powstał już przy tworzeniu reformy emerytalnej w 1999 roku i do niedawna, kiedy nie byliśmy jeszcze tak blisko progów ostrożnościowych (którymi, jak się okazuje, nikt się nie przejmuje w rządzie), nikt nie zadawał sobie intelektualnego trudu w tym, by zobaczyć, że konstrukcja taka jest koślawa. 

Rozwiązania zaproponowane w 2011 roku nie rozwiązały sprawy do końca, bo i jej rozwiązać nie mogły. Zmniejszono tylko skalę problemu, ale go nie usunięto. Bo skoro problemem była konstrukcja, to jakie znaczenie ma to, czy przekazujemy do OFE 7,3% czy 2,3%? Zadłużenie wewnętrzne tworzone jest wolniej, ale jednak nadal jest tworzone. 

Najbardziej problematyczne wydaje się rozwiązanie zaproponowane przez pana premiera. Wedle pomysłu rządu, oprócz przekazania części obligacyjnej środków z OFE do ZUS, fundusze te będą miały zakaz inwestowania w papiery wartościowe Skarbu Państwa. Można by było skwitować ów pomysł wymyślnym przysłowiem polskim: jak nie urok, to sraczka.

Oprócz wewnętrznego zadłużenia, jakie generują OFE, problematyczne wydaje się być również to, że nie gwarantują one bezpiecznej emerytury. Z tego też powodu rząd chce "ukraść" te środki z tych funduszy i dać je do ZUS, by emerytura była możliwie jak najbardziej bezpieczna. To zrobi dopiero 10 lat przez emeryturą danego obywatela. Do tego czasu OFE muszą same powiększać środki swoich klientów. Jednakże każdy chce, by było to jak najbezpieczniejsze, dlatego w tym celu będą one miały zakaz inwestowania w najbezpieczniejsze papiery wartościowe w Polsce. W ten sposób rząd wcale nie spowodował, iż emerytury konstrukcyjnie będą pewniejsze dla przyszłego emeryta. W ten sposób dał sobie do ręki argument, by za kilka lat pomyśleć o całkowitym zlikwidowaniu drugiego filara emerytalnego. Jak wiadomo, inwestycje raz są trafione, raz chybione. Z tego powodu za kilka lat będzie można trąbić, że OFE nie prowadzą bezpiecznych transakcji, bo jakaś część funduszy będzie na minusie(tymi na plusie się nikt pewnie nie zajmie). I robić tego nie będą mogły, bo ich klienci nie mogą zażyczyć sobie inwestycji tylko w obligacje.

Pomijam już tutaj ewidentny zamach na wolność dysponowania swoimi środkami. Skoro Skarb Państwa będzie chciał sprzedawać obligacje, a OFE chciałyby je kupić, to nie widzę powodu, by tego zabraniać. 
Oceniłbym pozytywnie to rozwiązanie, gdyby tej części o zakazie inwestowania w obligacje nie było. A tak pozostaje nam tylko sraczka.

Nie chcę się tutaj skupiać na pomyśle zabierania środków z OFE do ZUS na 10 lat przed planowaną emeryturą, bo pomysł ten jest również niedorzeczny, jak powyższy zakaz, ale o tym napiszę później skupiając się na tym, jak to ZUS bezpiecznym (nie) jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz