niedziela, 17 marca 2013

Krytyka Kościoła Katolickiego

Kościół katolicki jest instytucją odpowiedzialną za największą religię w naszym kraju oraz jedną z czołowych na świecie(o ile nie najważniejszą). Ostatnimi czasy, od czasów upadku muru berlińskiego oraz wyzwolenie wielu krajów, w tym i nas, z jarzma okupacji ZSRR nasilała się krytyka dotycząca chrześcijaństwa. Jej źródłem jest nowoczesna lewica, wyznająca często te same rzeczy, co sowieci czy później socjaliści. Oczywiście nie mówię o mordowaniu przeciwników politycznych czy wojnie z "zachodem".


Mój post jest trochę podparty tym, co dzisiaj było mi dane zobaczyć w TVN24 w programie "Kawa na ławę". Pierwszą z poruszanych w programie kwestii był wybór nowego papieża - Franciszka I. Jorge Mario Bergoglio, który został 266 następcą świętego Piotra, został przedstawiony w pozytywnym świetle w migawce zapowiadającej temat, po czym doszło do dyskusji.

Najciekawszą wypowiedź dał pan Rozenek z Ruchu Palikota, gdyż dla niego stwierdzenie, iż na plus samego papieża przemawia fakt, iż jeździł on po swoim mieście metrem, a nie samochodem(a w dodatku nigdy go nie używał jako kierowca), ten zaprotestował. Redaktor się spytał pana posła, kiedy on, w odróżnieniu od papieża, jechał ostatnio samochodem. Wtedy padła odpowiedź wyraźnie atakująca. Okazało się, iż to pokazuje, że "kościół jest w głębokiej depresji", ponieważ z normalnego, ludzkiego ruchu robi się nie lada cnotę. I okazało się, że wybór tego papieża jest niedobry dla świata, gdyż jest on przeciwny aborcji, małżeństwom pederastów czy eutanazji.

Co ciekawe, cnotę z tej cechy nowego papieża robią przede wszystkim media, dla których informacje dotyczące jeżdżenia Franciszka I metrem czy siadanie na krzesłach bez oparcia są bardzo ważne i chwytne. Dodatkowo, gdyby powiedzieć tak o jakimś działaczu "światłej" lewicy na świecie, że korzysta z komunikacji miejskiej, okazałoby się, że jest to wspaniała osoba, która uczestniczy w życiu zwykłych ludzi, nie wywyższa się materialnie i dodatkowo jej wizerunek się ociepla. Nie oszukujmy się, sam odbiór takiej wiadomości jest pozytywny, gdyż słucha się o ludzkim obliczu nowego papieża. Każda osoba publiczna, której taka informacja miałaby dotyczyć, byłaby dobrze odbierana(no może poza celebrytami, u których wszystko jest złe). I teraz dochodzimy do sytuacji, kiedy z wyboru papieża, głowy kościoła, mającego ciężkie zadania przed sobą w dobie kryzysu wiary w Europie, traktuje się jak celebrytę.

Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, iż w krytyce kościoła najważniejszym argumentem przeciwko tej instytucji i wierze jest sam fakt bycia kościołem. Inaczej takiej krytyki nie można odebrać.Należy wspomnieć, iż dalej w tym programie, na wypowiedź posła PSL pan p. Rozenek oraz pan premier Miller sobie ochoczo pokpili, na co się poseł PSL, Marek Sawicki oburzył. Ostro dał znać, iż panowie z lewicy lepiej by zrobili, jakby przestali obrzucać kościół błotem i jego problemy dał rozwiązać samemu kościołowi. Nie była to wypowiedź miło przyjęta przez obu panów.

Lewicowy obiór rzeczywistości zaczyna być dominujący w mediach. Lewica od dawna jest antyreligijna. O ile świeckość państwa, jako instytucji, jest trzymającym się logiki argumentem, o tyle już bezprecedensowe ataki na kościół, nazywanie przeciwników faszystami, próba opisu rzeczywistości na swój sposób oraz dążenie do etatyzmu gospodarczego. Te same postulaty można było wskazać w lewicowych ideologiach już wiele lat temu, za czasów realnego socjalizmu. Dzisiejszy myśliciele z czerwonej strony polityki uciekają się do obrony mniejszości. Pomijając już fakt sprzeczności z demokracją forsowania interesu mniejszości na całe kraje, należy zwrócić uwagę także na sam sposób oddziaływania na kreowanie światopoglądu. Przeciwnicy są nazywani małpami, konserwami, oderwanymi od rzeczywistości oszołomami, faszystami, ludźmi bez wyobraźni o zmieniającym się świecie itd. Ich argumenty, nierzadko logiczne i mające twarde podstawy są marginalizowane lub w ogóle nie brane pod uwagę, jakby ich wcale nie było.

Ciekawym aspektem staje się tutaj rola kościoła w argumentacji. Odwoływanie się przy debatach światopoglądowych do głosu katolicyzmu jest łamaniem zasad zdrowego myślenia oraz odwoływaniem się do ciemnogrodzkich myśli. Tymczasem na zajęciach dotyczących etyki na studiach czy w debatach światopoglądowych głos kościoła jest bardzo ważny. I powinien taki być, gdyż to on stoi u zrębów naszej cywilizacji. Dzięki niemu mamy wykształcone wzorce moralne, etyczne, nawet będąc osobą niewierzącą. Kwestia dotycząca kradzieży, okaleczania, zabijania, stosunku do starszych, cudzołóstwa, itd jest zbudowana właśnie na dekalogu oraz nauce chrześcijańskiej. Deprecjonowanie argumentów kościoła rzymskokatolickiego jest zatem grubym nieporozumieniem.

Nie może być jednak inaczej z lewicą, która pod ładnym hasłem walki o równość wszystkich stara się narzucić uniwersalistyczny opis rzeczywistości każdemu. Nie ma innych argumentów, nie ma innych racji, tylko nasza racja jest najmojsza, parafrazując świetny polski film. Nie szkodzi, że pewne argumenty dawno zostały już obalone, a niektóre pomysły wołają o pomstę do nieba. Albo jesteś z nami, albo jesteś faszystą i prawicowym oszołomem. Niestety ten rodzaj dyskursu zdominował przestrzeń publiczną. Przykładem tego jest opinia pana p. Millera, iż pytanie o przyczyny biedy wśród ludzi są wyznacznikiem bycia komunistą czy innym czerwonym. To, że prawicowa myśl proponuje rozwiązywanie tych samych problemów w inny sposób, nie oznacza, że nie chce walczyć z biedą i nadmiernymi różnicami w dochodach ludzi. Jednakże, jak widać, tylko lewica ma prawo do dbałości o dobrobyt materialny obywateli(ale mało z tych ludzi chce dostrzec, iż socjalizm nie sprzyja bogaceniu się obywateli).

Nie będę ukrywał, iż sam mam trochę uwag czy wręcz pretensji do kościoła katolickiego oraz jego działalności. Ważnym problemem, idąc za wymuszanym medialnym przekazem, jest pedofilia. Już Benedykt XVI potępił tego typu praktyki, jednakże przydałby się większy nacisk na walkę z tym szkodliwym procederem dotyczącym okropnej mniejszości w kościele. Jednakże zły PR, jaki ta sprawa robi oraz pewne niedociągnięcia samej instytucji na szczeblach lokalnych są niedobre dla pracy, jaką wielu ludzi dla wiary na świecie robi. Problemem jest także odwracania się ludzi od Boga w Trójcy Świętej, która jest niejako wywołana panującą modą na laickość.

Wracając do samego tematu, czas przeciwstawić się doktrynalnej krytyce kościoła mającej za zadanie jedynie deprecjonować i oskarżać, hiperbolizując obraz krwiożerczej, napastliwej i gwałcącej instytucji kościelnej. Należy również wspomnieć, o czym wiele osób zdaje się zapominać, iż w samym kościele istnieje wyraźny podział w wielu kwestiach dotyczących życia społecznego, doktryn wiary, otwartości na zmiany czy kwestie światopoglądowe. Dlatego też dyskusje odbywające się na pewne tematy powinny zostać przeprowadzane na argumenty, analizując zdanie drugiej strony i szanującej odmienne stanowiska. Krytyka nie może zatem, jak w wykonaniu lewicy wczoraj i dziś, być zbudowana na samym byciu kościołem chrześcijańskim. A już na pewno głos przezeń oferowany nie powinien być odtrącany i marginalizowany w przestrzeni publicznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz